Świat

Potwór też klient

Obrońca zbrodniarzy

83-letni Jacques Verges jest najbardziej osławionym obrońcą największych zbrodniarzy na świecie. Osobiście poznał Mao i Pol Pota. Gdyby była taka możliwość - twierdzi - broniłby Hitlera, ben Ladena, nawet Busha, jeśli by ten przyznał się do winy.

Czy pan kocha zło?

Jacques Verges: Przyroda jest dzika, nieprzewidywalna i okrutna bez powodu. Człowiek jednak tym różni się od zwierzęcia, że może świadomie wybrać zło. Zbrodnia jest wyrazem ludzkiej wolnej woli.

To dość cyniczne spojrzenie na świat.

Realistyczne.

Bronił pan najgorszych masowych morderców historii najnowszej, nie bez powodu nazywają pana „adwokatem diabła". Dlaczego pociągają pana tacy zbrodniarze jak Carlos czy Klaus Barbie?

Jestem przekonany, że każdy człowiek ma prawo do sprawiedliwego procesu - niezależnie od tego, czego się dopuścił. Opinia publiczna lekką ręką nadaje komuś miano „potwora". A ja uważam, że potwory nie istnieją - tak samo, jak nie istnieje absolutne zło. Moi klienci to ludzie tacy sami jak my wszyscy, z parą oczu, dwiema rękami, płcią i uczuciami. Może właśnie to sprawia, że są tak niesamowici.

Co ma pan na myśli?

Szokujące jest przecież, że „potwór" Hitler tak bardzo kochał swojego psa, a swoje sekretarki całował po rękach - jak wiemy z literatury na temat Trzeciej Rzeszy oraz z filmu „Upadek". Tym, co mnie frapuje w moich klientach, jest próba dotarcia do tego, co sprawia, że dopuszczają się tych wszystkich okropności. Zawsze staram się odkryć drogę, która doprowadziła mojego klienta do popełnienia tych czynów. Dobry proces przypomina dramat Szekspira, jest dziełem sztuki.

Pan sam stoi teraz na deskach paryskiego teatru Madeleine jako główny wykonawca napisanego przez siebie monodramu.

W tej sztuce chodzi rzeczywiście o mnie, o zawód adwokata, o istotę procesu sądowego. Każdy proces to spektakl, toczący się na oczach widzów pojedynek obrony i oskarżenia.

Reklama