Filozof Daniel C. Dennett z Tufts University chętnie opisuje następującą scenę: oto mrówka wspina na na szczyt źdźbła trawy, spada, wspina się ponownie, i znowu spada – tak bez przerwy i wyraźnego biologicznego powodu, natomiast z wyraźnym narażeniem życia.
Bez sensu? Nie – mózg mrówki został zawłaszczony przez małego pasożyta, motyliczkę wątrobową, która chcąc czym prędzej dostać się do żołądka owcy lub krowy, by w jej wnętrzu rozpocząć kolejny etap cyklu rozwojowego, steruje swoim bezwolnym nosicielem. „Czy coś podobnego przydarza się również ludziom” – pyta Dennett. I odpowiada: owszem. Robakami ludzkich umysłów są idee, które bardziej niż o ludzi, zdają się dbać o własne przetrwanie. Przykład: religie.
Dennett postuluje, że tak jak wszystkie inne zjawiska, tak też ewolucja idei, a wśród nich religii, powinna być traktowana jak zjawisko naturalne – i tak też badana: bez obaw, bez wstydu, bez zakłopotania. Na chłodno. Z ciekawości, ale i z konkretnej potrzeby. Wszak fanatyzm religijny stanowi realne zagrożenie.
Dennett jest jednym z najbardziej godnych uwagi, wszechstronnych i bezkompromisowych żyjących filozofów umysłu, z pasją kładącym nacisk na empiryczny i racjonalny charakter uprawianej przez niego dziedziny. Mgłę niejasnych pojęć klasycznej filozofii, takich jak wolna wola czy świadomość, należy raz na zawsze rozwiać, twierdzi, a filozofię utwardzić metodami zaczerpniętymi z nauk ścisłych i komputerowych.
Szczególną atencją darzy Dennett teorię ewolucji Darwina, którą stosuje w badaniach umysłu i zjawisk kultury. Chętnie wykorzystuje w tym celu zaproponowaną przez Richarda Dawkinsa ideę memu, jednostki informacji kulturowej, który może prosperować, niczym motyliczka wątrobowa, niezależnie od potrzeb nosiciela, czyli ludzkiego umysłu.
Pełna treść rozmowy w „Niezbędniku Inteligenta”.