W POLITYCE 23 ukazał się artykuł prof. Sławomira Tumańskiego „Segregacja prasowa”, podważający zasady oceny polskich naukowców, oparte na publikacjach dorobku w czasopismach tzw. listy filadelfijskiej. Poniżej zamieszczamy skrócone polemiki z tym artykułem.
Naukowcy powinni publikować powściągliwie i starać się umieszczać swoje prace w prestiżowych czasopismach, gdzie łatwiej mogą zostać dostrzeżone przez społeczność naukową. Za prestiżowe można uznać co najwyżej 10 proc. czasopism o najwyższym IF (impact factor, wskaźnik cytowań – red.) z danej dziedziny, a za niezłe – 30 proc. najwyżej sklasyfikowanych. Szanujący się naukowiec nie zniży się do publikowania w czasopismach z dolnych 10 proc. listy filadelfijskiej. W tym kontekście nie ma wielkiej różnicy pomiędzy nieobecnością na liście a zajęciem na niej jednego z ostatnich miejsc, jak to było w przypadku „Przeglądu Elektrotechnicznego”, który z IF równym 0,244 (0,054 po korekcie na cytowania w tym samym piśmie) znalazł się w 2012 r. w dolnych 7 proc. Z tych powodów został on z listy automatycznie usunięty przez program komputerowy, podobnie jak wiele innych czasopism chińskich, hinduskich, polskich…
Jednym z najważniejszych współczynników bibliometrycznych, charakteryzujących poziom nauki w danym kraju, jest liczba cytowań przypadających na jeden artykuł. W przeciwieństwie do ogólnej liczby cytowań i ogólnej liczby publikacji pozwala ona porównywać duże państwa z małymi. Raporty podające liczbę cytowań przypadających na jeden artykuł opublikowany w ciągu ostatnich 10 lat są aktualizowane co kilka miesięcy.