6 lutego 1989 r. w Pałacu Namiestnikowskim, zwanym dziś Prezydenckim, przy wielkim okrągłym stole (by było – jak podkreślano – bez kantów) do politycznych rozmów zasiadło 55 osób reprezentujących ówczesną władzę i opozycję oraz trzech kościelnych obserwatorów. Stronie rządowo-koalicyjnej (jak ją wtedy nazywano) przewodził gen. Czesław Kiszczak, a solidarnościowo-opozycyjnej Lech Wałęsa.
Przy stole tym obrady toczyły się jedynie w dniu ich inauguracji i zakończenia. O wiele częściej (13-krotnie) spotykano się podczas poufnych obrad w willach MSW przy ul. Zawrat i w Magdalence, w wilanowskiej parafii, w Urzędzie Rady Ministrów i na zapleczu Pałacu Namiestnikowskiego. Tam ustalano składy delegacji i porządek obrad, a po ich rozpoczęciu uzgadniano najważniejsze decyzje. Ich szczegóły ucierano podczas spotkań roboczych zespołów i podzespołów, z udziałem ekspertów.
W poufnych rozmowach uczestniczyły 44 osoby, z których część do końca pozostała w cieniu lub pracowała jedynie w zespołach roboczych. Okrągły Stół (OS) zapoczątkował falę demokratycznych przemian w Polsce. Podjęte wtedy decyzje dla większości uczestników obrad związanych z systemem PRL oznaczały koniec ich politycznej, a niekiedy i zawodowej kariery, ale części dawnej nomenklatury pozwoliły na miękkie lądowanie. Dla przedstawicieli opozycji i ich doradców oznaczały koniec podziemnej działalności i początek karier w demokratycznej Polsce. Przy OS i w jego roboczych podzespołach zasiadali m.in. trzej późniejsi prezydenci (Lech Wałęsa, Aleksander Kwaśniewski i Lech Kaczyński), pięciu przyszłych premierów (Czesław Kiszczak – choć rządu nie sformował, Tadeusz Mazowiecki, Leszek Miller, Jan Olszewski i Jarosław Kaczyński), czterech wicepremierów (Jan Janowski, Grzegorz Kołodko, Aleksander Łuczak i Kazimierz Olesiak), sześciu marszałków i wicemarszałków Sejmu i Senatu (Mikołaj Kozakiewicz, Jacek Kurczewski, Zbigniew Romaszewski, Andrzej Stelmachowski, Józef Ślisz i Andrzej Wielowieyski), ponad 25 ministrów i drugie tyle wiceministrów, ok. 100 posłów i senatorów, paru prezesów najwyższych sądów i trybunałów, ambasadorów, a także redaktorów naczelnych nowych lub odnowionych gazet.
Z 58 osób, które zasiadły bezpośrednio wokół okrągłego stołu, 21 już nie żyje. Z pozostałych – 19 to dziś zawodowi lub polityczni emeryci, choć niektórzy – jak Wałęsa, Kwaśniewski czy Miller, wciąż z politycznymi ambicjami. Aktywnych zawodowo lub na niwie politycznej pozostało 18 osób. Żadna jednak nie zasiada już w rządzie czy parlamencie ani nie piastuje wysokiej funkcji kościelnej. Najwyższe polityczne stanowiska to dwa mandaty w Parlamencie Europejskim i etat doradcy prezydenta Kaczyńskiego.
Strona rządowa
Głównym stolarzem Okrągłego Stołu ze strony partyjno-rządowej był gen. Czesław Kiszczak (dziś l. 83). Po zakończeniu obrad był brany pod uwagę, obok Wojciecha Jaruzelskiego, jako kandydat na prezydenta. Sejm kontraktowy desygnował go na premiera, ale gabinetu nie sformował, bo starzy sojusznicy PZPR – ZSL i SD – zawiązali koalicję z solidarnościowym Obywatelskim Klubem Parlamentarnym. Premier Mazowiecki na rok wziął jeszcze Kiszczaka do rządu na stanowisko wicepremiera i ministra spraw wewnętrznych. W pierwszych latach III RP generał mógł usłyszeć od Adama Michnika, że okazał się człowiekiem honoru. Dziś wyciera sądowe ławy. Został już m.in. skazany na dwa lata pozbawienia wolności w zawieszeniu za przyczynienie się do śmierci górników z Kopalni Wujek. Oskarżany jest też przez IPN za współautorstwo stanu wojennego i wyrzucenie z pracy pracownika MSW za ochrzczenie córki.
Drugim stolarzem z tej samej ekipy był Aleksander Kwaśniewski (l. 54). Po dwóch prezydenckich kadencjach widać, że status polityka w stanie spoczynku niezbyt mu odpowiada. Jeździ z odczytami po świecie, co jakiś czas robi przymiarkę do międzynarodowych stanowisk i dalej pozostaje nadzieją części polskiej lewicy. W dość podobnej sytuacji jest Leszek Miller (l. 62). Po Okrągłym Stole czterokrotnie był posłem, dwukrotnie ministrem oraz premierem. Od 2005 r., jak i cała lewica, jest na bocznym torze. Buduje kolejną lewicową partię, a utrzymuje się – jak twierdzi – z publicystyki.
Inną wyrazistą postacią był Alfred Miodowicz (l. 79), przewodniczący Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych. Dla Miodowicza OS stał się początkiem końca błyskotliwej politycznej kariery. Przed stanem wojennym mało kto słyszał o tym nagrzewnicowym wielkich pieców z krakowskiej Huty Lenina. W 1983 r. kierował już federacją hutniczych związków zawodowych, a rok później – OPZZ. W 1985 r. został posłem i członkiem Rady Państwa, a rok później – członkiem KC i Biura Politycznego PZPR. W 1988 r. działacze OPZZ zaczęli obawiać się powrotu Solidarności i odpływu członków ze swojej 7-milionowej centrali, a nawet sojuszu PZPR i Solidarności kosztem OPZZ. Zaczęli nawet po cichu własne rozmowy z działaczami „S”, a Miodowicz zaproponował Wałęsie słynną debatę w telewizji, w trakcie której miał z noblisty „zrobić marmoladę”. Stało się akurat na odwrót. Przy Okrągłym Stole Miodowicz postulował m.in. wolne wybory i zniesienie cenzury. Przewodniczącym OPZZ był do 1991 r. Dziś w Krakowie wiedzie żywot emeryta. (Działalność polityczną kontynuuje syn Konstanty, dziś poseł PO, a wcześniej szef kontrwywiadu UOP).
W 8-osobowej ekipie OPPZ znaleźli się działacze najliczniejszych wówczas branżowych związków. Janusz Jarliński (l. 57), szef ZZ Górników z Kopalni Krupiński (w 1980 r. jeden z sygnatariuszy porozumienia jastrzębskiego), jest dziś emerytem, podobnie jak Romuald Sosnowski (l. 78), wówczas wiceprzewodniczący OPZZ, oraz Jan Zaciura (l.74), przez wiele lat szef potężnego ZNP i dwie kadencje poseł SLD. Działaczem OPZZ na wojewódzkim szczeblu w Bydgoszczy pozostał Harald Matuszewski (l. 66), wtedy działacz związków pracowników komunikacji miejskiej. W okołozwiązkowym biznesie jako prezes Fundacji Współpraca pozostał Maciej Manicki (l. 54), który zrobił największą karierę. Był m.in. szefem OPZZ, przez trzy kadencje zasiadał w ławach poselskich SLD i był wiceministrem pracy w rządzie Włodzimierza Cimoszewicza. Od lat związkowcem nie jest już Tadeusz Rączkiewicz (l. 55), wtedy z Kombinatu PGR Manieczki. Po upadku pegeerów znikła mu związkowa baza, a on wygrał konkurs na kierownika inspektoratu ZUS w Śremie. Dziś pracuje w śremskim starostwie, gdzie koordynuje imprezy sportowe, od motorowodnych mistrzostw świata, po średzką ligę gry w bule, której jest wielkim fanem. Nie żyje Stanisław Wiśniewski †, szef związku poligrafów, później wiceprzewodniczący OPZZ i poseł SLD, który partyjne barwy zmienił na Unię Pracy.
Zjednoczone Stronnictwo Ludowe przy OS reprezentowało trzech posłów. Przewodził im prof. Mikołaj Kozakiewicz †, socjolog wychowania i działacz PRON. W wyborach 1989 r. został posłem z 35-osobowej listy krajowej, z której poza nim i prof. Adamem Zielińskim wycięto wszystkich kandydatów związanych z ówczesną władzą. Został marszałkiem Sejmu kontraktowego, a następnie szeregowym posłem I kadencji. W 1993 r. wycofał się z polityki, zmarł w 1998 r. Pozostałe miejsca zajęli: inż. rolnik Tomasz Adamczuk † (popełnił samobójstwo w 1993 r., był senatorem PSL) i Bogdan Królewski (l. 64), były wojewoda bydgoski i wiceminister rolnictwa oraz sekretarz władz naczelnych ZSL. Po OS zajął się biznesem. Jego nazwisko przewija się w składzie zarządów i rad nadzorczych m.in. Rolmeksu SA (grupa kapitałowa), Mineksu (handel szkłem), Indykpolu (mięso drobiowe). Zasiada w Krajowej Radzie Drobiarstwa.
Politycznie dziś nieznaczące Stronnictwo Demokratyczne reprezentowali prof. Jan Janowski †, metalurg, rektor AGH, od 1976 r. poseł SD, i Edward Zgłobicki †, nauczyciel i sekretarz CK SD. Janowski po zawiązaniu koalicji OKP-ZSL-SD został wicepremierem i kierownikiem Urzędu Postępu Naukowo-Technicznego i Wdrożeń w rządzie Mazowieckiego. Potem przez 5 lat kierował SD. Zmarł w 1998 r. Dwa lata wcześniej zmarł Zgłobicki, który z polityki wycofał się już po OS.
Swojego reprezentanta (w osobie przewodniczącego Norberta Aleksiewicza †) miał Krajowy Związek Rolników, Kółek i Organizacji Rolniczych. Wtedy był jeszcze posłem PZPR i członkiem Rady Konsultacyjnej przy przewodniczącym Rady Państwa Wojciechu Jaruzelskim. Po OS partyjne barwy zmienił na PSL, ale politycznej kariery nie zrobił. Zmarł w 1994 r.
Patriotyczny Ruch Odrodzenia Narodowego, powołaną w stanie wojennym organizację, utworzoną przez PZPR, ZSL, SD i zależne od władz organizacje katolików świeckich, reprezentowały dwie osoby: wiceprzewodniczący Rady Krajowej, ekonomista prof. Jerzy Ozdowski †, z rodziny dzierżawcy folwarków pod Jarocinem, działacz Klubu Inteligencji Katolickiej, potem Polskiego Związku Katolicko-Społecznego, wicepremier, a w czasie obrad OS wicemarszałek Sejmu. Po zakończeniu obrad zszedł na polityczny margines. Zmarł w 1994 r. Delegatem PRON była też prof. Anna Przecławska (l. 79), wtedy dziekan Wydziału Pedagogicznego UW i członek Rady Konsultacyjnej przy Jaruzelskim. Do dziś pracuje w Pracowni Teorii Upowszechniania Kultury Wydziału Pedagogicznego UW.
Współpracujące z władzą organizacje katolików świeckich dostały po jednym miejscu. Stowarzyszenie PAX reprezentował przewodniczący Zenon Komender †, ekonomista i szkolny kolega Jaruzelskiego z warszawskiego gimnazjum księży marianów. Po wyzwoleniu, poza roczną zsyłką do ZSRR, przesiedział też 6 lat w polskim więzieniu za działalność w nielegalnym Stronnictwie Narodowym. Potem przez 20 lat był posłem PAX, a w rządzie Jaruzelskiego ministrem handlu wewnętrznego i wicepremierem. Do OS zasiadł jako zastępca przewodniczącego Rady Państwa. Po jej likwidacji na emeryturze. Zmarł w 1993 r.
Polski Związek Katolicko-Społeczny reprezentował prezes i poseł Wiesław Gwiżdż †. PZKS powstał w 1981 r., w Sejmie miał 5-osobowe koło, które m.in. nie głosowało za usankcjonowaniem stanu wojennego, a zarazem było inicjatorem pierwszego poselskiego projektu ustawy o ochronie dziecka poczętego i wprowadziło do Sejmu obraz Matki Bożej Jasnogórskiej. W 2006 r. Kazimierz Świtoń ujawnił, iż z dokumentów IPN przekazanych mu jako pokrzywdzonemu wynika, że Gwiżdż był tajnym współpracownikiem SB o pseudonimie Plastyk. Gwiżdż prezesem PZKS był do kwietnia 2008 r. Zmarł w sierpniu 2008 r.
Kazimierz Morawski (l. 79) reprezentował Chrześcijańskie Stowarzyszenie Społeczne, które zmieniło nazwę na Unię Chrześcijańsko-Społeczną. Pochodzi z rodziny ziemiańskiej, spokrewnionej z Branickimi i Lubomirskimi. Był dziennikarzem „Słowa Powszechnego” oraz „Za i Przeciw”, trzy kadencje posłem i dwie członkiem Rady Państwa, działaczem FJN i PRON. Po OS pozostał prezesem UChS, która w 1996 r. przystąpiła do koalicji SLD. Morawski był też doradcą prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego ds. mniejszości narodowych i ekumenizmu. Zrezygnował z tej funkcji w 2001 r., po ujawnieniu przez „Gazetę Polską” artykułów z „Za i Przeciw” dotyczących wydarzeń marcowych. W Krajowym Rejestrze Sądowym znaleźć można informację, że UChS jest w likwidacji. W listopadzie 2008 r. wojewoda mazowiecki podjął decyzję o zwrocie zabranego po wojnie rodzinie Morawskich XVIII-wiecznego pałacu w Małej Wsi koło Grójca (m.in. miejsce urodzin Kazimierza). Przez ponad pół wieku był w nim rządowy ośrodek wypoczynkowy.
Trzy miejsca (po stronie rządowo-koalicyjnej) zajęli przedstawiciele środowiska nauki. Główną tu postacią był prof. Aleksander Gieysztor †, historyk mediewista, prezes PAN, dyrektor Zamku Królewskiego w Warszawie, a także członek Rady Konsultacyjnej przy Jaruzelskim. W 1994 r. współzakładał Akademię Humanistyczną w Pułtusku, która od śmierci profesora w 1999 r. nosi jego imię. Od trzech lat nie żyje też prof. Jan Kostrzewski †, lekarz epidemiolog, prezes PAN w czasie obrad OS, a wcześniej minister zdrowia w rządzie Józefa Cyrankiewicza i członek Rady Konsultacyjnej przy Jaruzelskim. Przy stole zasiadł też prof. Jan Rychlewski (l. 74), matematyk i mechanik. Kierował polskim programem badań kosmicznych i satelitarnych oraz przygotowaniami do lotu pierwszego polskiego kosmonauty, a także Komitetem Zakładowym PZPR w PAN. Po OS wykładał m.in. w Chinach. Od 1999 r. jest prezesem Stowarzyszenia Marksistów Polskich. Według statutu, skupia ono „tych, którzy zabiegają o zachowanie i umacnianie tradycji marksizmu w kulturze narodowej”. W 2006 r. miało ono 117 członków.
Stronę rządową w rozmowach uzupełniali Marek Hołdakowski †, I sekretarz KW PZPR z Gdańska (zm. w 1991 r.), Stanisław Ciosek (l. 69), były I sekretarz KW PZPR w Jeleniej Górze, w latach 80. minister do spraw związków zawodowych, a także pracy, płac i spraw socjalnych. Dobrze znał problematykę związkową, co doceniała opozycja. W III RP przez 6 lat był ambasadorem w ZSRR i Rosji, a po powrocie doradcą prezydenta Kwaśniewskiego. Dziś często występuje jako ekspert od spraw rosyjskich. Na politycznym marginesie znalazł się natomiast Zbigniew Sobotka (l. 56), walcownik z Huty Warszawa i szybko awansujący działacz PZPR. Po OS przed cztery kadencje był posłem SLD oraz dwukrotnie wiceministrem spraw wewnętrznych i administracji. W 2005 r. trafił przed sąd pod zarzutem przekazania tajnych informacji o planowanej akcji policji politykom powiązanym ze skorumpowanymi samorządowcami ze Starachowic. Sąd skazał Sobotkę na karę 3,5 roku pozbawienia wolności, którą mu prezydent Kwaśniewski, tuż przed zakończeniem swej kadencji, w ramach procedury ułaskawień zmniejszył do 1 roku i warunkowo zawiesił. Ostatnim członkiem tej ekipy był Władysław Siła-Nowicki † – i to nietypowym, bo był działaczem antykomunistycznym (skazanym nawet na karę śmierci) i współpracownikiem KOR, obrońcą w procesach politycznych, doradcą Solidarności, a także członkiem Rady Konsultacyjnej przy gen. Jaruzelskim. Już w III RP próbował wskrzesić chrześcijańską demokrację. Zmarł w 1994 r.
Strona opozycyjna
Największą karierę zrobili Lech Wałęsa (l. 65), przez jedną kadencję prezydent RP, oraz Tadeusz Mazowiecki (l. 81), pierwszy premier III RP. Do swoich trzech kadencji posła koła Znak w latach PRL dołożył kolejne trzy w Sejmie III RP. W 1990 r. kandydował na urząd prezydenta, ale nie przeszedł do drugiej tury wyborów. Wałęsa kończąc swoją prezydencką kadencję odznaczył Mazowieckiego Orderem Orła Białego.
Osiem osób z 26-osobowej ekipy Wałęsy przy Okrągłym Stole już nie żyje. W 1990 r. zmarł prof. Klemens Szaniawski †, logik i filozof, siedemnaście lat później pośmiertnie odznaczony przez prezydenta Kaczyńskiego Orderem Orła Białego. Odeszły dwa wielkie moralne autorytety związane z „Tygodnikiem Powszechnym”: redaktor naczelny Jerzy Turowicz † (w 1999 r.) i Stanisław Stomma † (w 2005 r.), w PRL lider środowiska Znaku, w III RP przez kadencję zasiadał w Senacie. Obu prezydent Wałęsa w 1994 r. odznaczył Orderem Orła Białego. Autorem „TP” i prezesem rozwiązanego w stanie wojennym Związku Literatów Polskich był Jan Józef Szczepański †. Po OS powołano Stowarzyszenie Pisarzy Polskich, a Szczepański przez rok był jego prezesem i potem, do śmierci w 2003 r. – honorowym prezesem. Nie żyją także Józef Ślisz † (zm. w 2001 r.), który reprezentował NSZZ Rolników Indywidualnych Solidarność (potem przez dwie kadencje był senatorem i wicemarszałkiem Senatu), oraz prof. Witold Trzeciakowski † (zm. w 2004 r.), senator I kadencji i minister w rządzie Mazowieckiego, gdzie przewodniczył Radzie Ekonomicznej. W tym samym roku zmarł Jacek Kuroń †, na którego obecność przy OS władze długo nie chciały się zgodzić. Czterokrotnie był posłem, dwukrotnie ministrem pracy i polityki społecznej, a w 1995 r. kandydował na urząd prezydenta RP. W lipcu 2008 r. w wypadku samochodowym zginął prof. Bronisław Geremek †. Przewodniczył Obywatelskiemu Klubowi Parlamentarnemu, czterokrotnie był posłem, raz próbował utworzyć rząd i był ministrem spraw zagranicznych. Ostatnio był eurodeputowanym. Kuroniowi i Geremkowi (jeszcze za ich życia) prezydent Aleksander Kwaśniewski nadał Ordery Orła Białego.
Reszta członków ekipy Wałęsy żyje, ale nie zajmuje już tak eksponowanych stanowisk jak na początku III RP. Doradcą prezydenta Lecha Kaczyńskiego do spraw Polonii jest prof. Andrzej Stelmachowski (l. 83). Był pierwszym marszałkiem Senatu, przez 18 lat prezesem Stowarzyszenia Wspólnota Polska i w rządzie Jana Olszewskiego ministrem edukacji.
Ministrem w rządzie Mazowieckiego był Aleksander Hall (l.55), historyk i przed dwie kadencje poseł. Po 2001 r. wycofał się z polityki i zajął pracą naukową. Na podstawie biografii gen. Charles’a de Gaulle’a uzyskał tytuł doktora nauk historycznych. Jest mężem Katarzyny Hall, obecnej minister edukacji.
Dwukrotnie posłem oraz ministrem do spraw bezpieczeństwa narodowego w Kancelarii Prezydenta Wałęsy był Jacek Merkel (l. 54), skąd odszedł po niecałych trzech miesiącach. Angażował się potem w różnie oceniane biznesowe przedsięwzięcia, m.in. był prezesem Solidarność Chase Bank SA, członkiem rad nadzorczych wielu firm, udziałowcem spółki handlującej z krajami arabskimi i spółki medialnej 4 Media.
W rządzie Mazowieckiego ministrem edukacji był historyk prof. Henryk Samsonowicz (l. 78). Za jego urzędowania do szkół wróciła nauka religii. Dziś jest członkiem Prezydium PAN i wykłada w Akademii Humanistycznej w Pułtusku. Prezesem Głównego Urzędu Ceł w rządzie premiera Jerzego Buzka był Zbigniew Bujak (l. 54), działacz podziemnej „S” na Mazowszu, jeden z założycieli „Gazety Wyborczej”, dwukrotnie poseł, działacz ROAD, Unii Pracy i Unii Wolności. W 1991 r. wspólnie z Januszem Rolickim wydał książkę „Przepraszam za Solidarność”. Bez powodzenia kandydował na stanowisko prezydenta Warszawy i do Parlamentu Europejskiego. W 1998 r. ukończył politologię na UW. Dziś na poboczu polityki. Jego podpis można dziś znaleźć pod listami w obronie idei i ludzi Solidarności, m.in.: Lecha Wałęsy i Stefana Niesiołowskiego. Rówieśnikiem Bujaka jest Władysław Frasyniuk, nie mniej znany działacz podziemnej „S” z Dolnego Śląska. Przez trzy kadencje był posłem UD i UW. W latach 2001–05 kierował UW, a potem Partią Demokratyczną. Od lat 90 udziałowiec FF Fracht sp. z o.o., zajmującej się transportem i logistyką.
Żadna z osób z opozycyjnej części OS nie zasiada już w Sejmie ani w Senacie. Dwie są natomiast europosłami z listy PD. Andrzej Wielowieyski (l. 81) w I kadencji Senatu był wicemarszałkiem. Mandat senatora zdobywał dwukrotnie, a posła trzykrotnie. Pięć kadencji w Sejmie i Senacie ma za sobą Grażyna Staniszewska (l. 59). Jej nazwisko pojawiło się na tzw. liście Macierewicza – po 8 latach procesów Sąd Apelacyjny orzekł, iż nie była tajnym i świadomym współpracownikiem SB.
Górniczym emerytem jest Alojzy Pietrzyk (l. 57). Współorganizator strajku w 1980 r. w jastrzębskich kopalniach, a w czasie obrad OS szef śląskiego regionu „S”. W I kadencji Sejmu był posłem z klubu „S”, autorem zakończonego sukcesem wniosku o wotum nieufności dla rządu Hanny Suchockiej, co umożliwiło już w cztery lata po OS powrót do władzy wielu ludziom z pezetpeerowskim rodowodem, teraz już pod szyldem SLD. Pietrzyk wycofał się z bieżącej polityki. W listopadzie prezydent Kaczyński odznaczył go Krzyżem Oficerskim OOP.
Od 2003 r. emerytem jest Edward Radziewicz (l. 60). Po OS i rezygnacji z funkcji przewodniczącego „S” Regionu Pomorza Zachodniego w Szczecinie wrócił do zawodu robotnika portowego. Potem był prezesem portowych spółek. Podczas tegorocznych obchodów 20 rocznicy strajków z 1988 r., którym przewodził w Szczecinie, przepraszał ich uczestników za to, że Polska nie jest taką, jaką sobie wymarzyli.
Mieczysław Gil (l. 64), hutnik, a potem dziennikarz prasy zakładowej, w momencie obrad OS był szefem Robotniczej Komisji Hutników „S” w Hucie Lenina (dziś Sendzimira). Potem przez dwie kadencje był posłem, dalej pracował w hucie, działał w Partii Chrześcijańskich Demokratów i na koniec osiadł na wsi. Co tydzień publikuje felieton w „Tygodniku Solidarność”.
Edward Szwajkiewicz (l. 54) był przy OS drugim obok Wałęsy elektrykiem ze stoczni Lenina. Do 2001 r. etatowy sekretarz Zarządu Regionu Gdańskiego. Ukończył studia licencjackie z zarządzania administracją publiczną. Obecnie kieruje zespołem technicznym w firmie Międzynarodowe Targi Gdańskie. W sierpniu prezydent Kaczyński odznaczył go Krzyżem Oficerskim OOP.
Z zasiadających przy OS opozycyjnych publicystów i naukowców Adam Michnik (l. 62) nieprzerwanie od maja 1989 r. jest redaktorem naczelnym „Gazety Wyborczej”. Przez kadencję był posłem, a dziś politykę uprawia piórem (patrz wywiad w świątecznym wydaniu „Polityki”). Drugi dziennikarz, Stefan Bratkowski (l. 74), był prezesem odrodzonego Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich (dziś honorowym prezesem). Współorganizował „Gazetę Wyborczą”, ale się w niej nie utrzymał. Podobnie było z „Rzeczpospolitą”. Dalej pisze książki i społecznie redaguje niezależny publicystyczny portal Studio Opinii. Na emeryturze jest prof. Władysław Findeisen (l. 82), były rektor Politechniki Warszawskiej, Przewodniczył Prymasowskiej Radzie Społecznej. Potem dwukrotnie był senatorem. W składzie ekipy Wałęsy był jeszcze Władysław Liwak (l. 66). Przez dwie kadencje był posłem, a także wojewodą tarnobrzeskim. Dziś prowadzi kancelarię radcowską w Stalowej Woli.
Obserwatorzy
Przy OS zasiadło też trzech obserwatorów kościelnych. Wszyscy są dziś biskupami-seniorami. To ks. Bronisław Dembowski (l. 81), w latach 1992–2003 biskup ordynariusz diecezji włocławskiej, dziś profesor Papieskiego Wydziału Teologicznego w Warszawie, bp Janusz Narzyński (l. 80) z Kościoła ewangelicko-augsburskiego w Polsce (wskazany przez stronę rządową) i ks. Alojzy Orszulik (l. 80), wieloletni współpracownik kardynała Stefana Wyszyńskiego, kierownik Biura Prasowego Episkopatu Polski, uczestnik poufnych rozmów w Magdalence, we wrześniu 1989 r. wyróżniony sakrą biskupa pomocniczego diecezji siedleckiej, a trzy lata później biskupa ordynariusza diecezji łowickiej. Na ingres do katedry w Siedlcach stawił się nawet gen. Kiszczak. Później stosunki między nimi się popsuły. Zwłaszcza po wywiadzie z bp. Orszulikiem w „Gazecie Wyborczej” z okazji 10 rocznicy Okrągłego Stołu „Ci zbóje, z którymi się spotykałem”. W replice „Dziś nie wypada pamiętać” gen. Kiszczak zasugerował powiązania Orszulika ze swoimi ludźmi, na co biskup odpowiedział tekstem „Wymysły Kiszczaka”. Warto tu przypomnieć, że wówczas jednym z punktów programu obchodów 10 rocznicy obrad Okrągłego Stołu w Pałacu Prezydenckim była premiera filmu zmontowanego z nagrań esbeckich kamer w miejscach poufnych obrad tzw. grupy Magdalenka, rejestrujących być może i robocze rozmowy, ale w filmie tym zmontowano przede wszystkim sceny wspólnych biesiad.
Dopóki w pałacowym kinie panowała ciemność, słychać było jeszcze śmiechy, a gdy zapalono światło – większość widzów czym prędzej udała się do szatni.