Kultura

Rozbieranie dżentelmena

Lutosławskiego biografia tragiczna i muzyczna

Związek między emocjami wyrażanymi w utworach a kolejami życia kompozytora wydaje się oczywisty. Związek między emocjami wyrażanymi w utworach a kolejami życia kompozytora wydaje się oczywisty. Wikipedia
Witold Lutosławski, którego rok właśnie obchodzimy, znany był z elegancji i dyskrecji, a jego utwory odbierano jako precyzyjne konstrukcje, wyrafinowane jak on sam. Dziś interpretatorzy słyszą w nich odbicie emocji i dramatów jego życia.
Spotkanie artystów w Stawisku. Od lewej: Andrzej Panufnik, Helena Zamoyska Dygatowa, Eugenia Umińska, Danuta Bogusławska, Jarosław Iwaszkiewicz, Witold Lutosławski, z przodu Adam Mauersberger, 1942 r.Archiwum Muzeum w Stawisku/Fotonova Spotkanie artystów w Stawisku. Od lewej: Andrzej Panufnik, Helena Zamoyska Dygatowa, Eugenia Umińska, Danuta Bogusławska, Jarosław Iwaszkiewicz, Witold Lutosławski, z przodu Adam Mauersberger, 1942 r.

Wybitny dyrygent fiński Esa-Pekka Salonen, który niedawno wystąpił w Warszawie, prowadząc kierowaną przez siebie londyńską Philharmonia Orchestra, robi w tym roku dla Lutosławskiego wyjątkowo wiele. Wspólnie z Royal College of Music i Instytutem Adama Mickiewicza zorganizował serię koncertów w Londynie pod hasłem Woven Words (angielskie tłumaczenie tytułu utworu Lutosławskiego „Paroles tissées”), a potem zaplanował tournée z występami – oprócz Warszawy, w Tokio, kilku miastach Włoch, Madrycie, Dreźnie, Wiedniu, Lublanie, Paryżu i Berlinie. Zainicjował też powstanie specjalnej strony internetowej poświęconej Lutosławskiemu (woven-words.co.uk). Można na niej znaleźć eseje napisane przez znawców twórczości kompozytora, filmy i zdjęcia archiwalne.

– Robię to nie tylko dlatego, że uważam go za jednego z najważniejszych twórców XX w., i nie dlatego, że znałem go osobiście i wywarł on ogromny wpływ na moje życie – wyjaśnia dyrygent. – Ale przede wszystkim po to, by nowe pokolenia, którym – tak czuję – potrzebna jest muzyka Lutosławskiego, poznały jej kontekst historyczny, ponieważ wówczas będą w stanie odczuwać ją lepiej.

Na uwagę, że kompozytor zwykle się zżymał na podejrzenia, iż jego twórczość mogłaby mieć coś wspólnego z pozamuzycznymi inspiracjami, a już zwłaszcza z aktualnymi wydarzeniami, odpowiada: – Nie sądzę, żeby w głębi duszy rzeczywiście tak uważał. Był człowiekiem bardzo prywatnym i skrytym; choć odnosił się do ludzi w sposób przyjazny, nie ujawniał nigdy swych najgłębszych myśli. A trudno, by po tym wszystkim, co przeżył, nie miał wielkiej traumy i by nie odzwierciedlała się ona w jego muzyce.

Zeszłego lata Salonen wraz z muzykologiem i kompozytorem amerykańskim Stevenem Stuckym, autorem książki o Lutosławskim i konsultantem cyklu Woven Words, odbył podróż po Polsce śladami kompozytora.

Polityka 13.2013 (2901) z dnia 26.03.2013; Kultura; s. 104
Oryginalny tytuł tekstu: "Rozbieranie dżentelmena"
Reklama