Po podziemiach prezydenckich urzędów rozrzucone są podobno jakieś materiały z przesłuchań, które „zapomniano” po likwidacji przekazać Służbie Kontrwywiadu Wojskowego. Już wiemy, że nie potwierdziły się dramatyczne opowieści o przestępstwach. Odmowa wszczęcia śledztwa, umorzenie – to były najczęstsze prokuratorskie decyzje i ta statystyka jest dla likwidatorów druzgocąca. Procesy wytaczają za to i wygrywają pomówieni w pierwszym raporcie sporządzonym przez Antoniego Macierewicza.
W sprawie likwidacji WSI potrzebny jest więc porządny remanent. Może nawet przeprowadzony w drodze ustawy. Musiałaby ona zobowiązać prezydenta, premiera, szefa MON do przedstawienia takiego pełnego remanentu, łącznie ze stwierdzeniem, co wart jest raport ostateczny będący w posiadaniu prezydenta Kaczyńskiego. Jeżeli dwóch kandydatów do urzędu prezydenta mówi prawie to samo, że ta operacja to hańba (Komorowski), a jej autorzy powinni stanąć przez Trybunałem Stanu (Szmajdziński), to sprawa jest poważna i nie można udawać, że jej nie ma, czekając, kto jeszcze jakieś haki na kogoś kolekcjonuje i w którym momencie nimi zagra.
WSI zostały zlikwidowane na polityczne zamówienie i bez sensu. Stało się. Czas najwyższy ten rozdział całkowicie zamknąć. Jeśli trzeba, także przy pomocy Trybunału Stanu.