Kraj

Opakowanie zastępcze

Prof. Wnuk-Lipiński o szansach Ruchu Narodowego

Prof. Edmund Wnuk-Lipiński Prof. Edmund Wnuk-Lipiński Mariusz Kubik / Wikipedia
Rozmowa z prof. Edmundem Wnukiem-Lipińskim z Collegium Civitas o szansach Ruchu Narodowego i czy należy się bać zapowiedzi jego powołania.

W czasie niedzielnego Marszu Niepodległości przewodniczący Młodzieży Wszechpolskiej ogłosił, że zostanie powołany Ruch Narodowy. To narodziny nowej siły politycznej?
Myślę, że za wcześnie o tym mówić, zwłaszcza że jest to raczej przepakowanie towaru od dawna istniejącego na rynku politycznym. Nie ma w tym nowych elementów, poza jednym – zainteresowaniem mediów, które teraz zwracają bardziej uwagę na te zjawiska niż przedtem, kiedy ta działalność miała charakter niszowy. Ruch, który otwarcie nawołuje do obalenia republiki i demokracji, zasługuje na większą uwagę, ponieważ oznacza, że hasła i nastroje się zradykalizowały. Należy przyglądać się temu i sprawdzać, czy nie zostały naruszone podstawy ładu konstytucyjnego.

Jakie zasady Pana zdaniem mogą być łamane?
Chodzi przede wszystkim o zapisy, że jeśli ktoś nawołuje do waśni narodowych, a także do utworzenia systemu niedemokratycznego czy autorytarnego podlega odpowiedzialności.

Skoro RN to „przepakowany towar”, to znaczy że nie różni się on od dawnej Ligi Polskich Rodzin, która w dużym stopniu oparta była na Młodzieży Wszechpolskiej?
Nie różni się w tym sensie, że w mamy do czynienia z tymi samymi ludźmi, tyle że teraz zaczyna nabierać to wspólnego wektora i staje się zjawiskiem społecznym, które nie jest już niszowe, lecz bardziej widoczne. Hasła, interpretacja rzeczywistości i kierunki myślenia są jednak dokładnie takie same, jak w niszowych radykalnie prawicowych pisemkach.

Do kogo kierowany jest ten przekaz? Jak duży „rząd dusz” jest w stanie opanować? Może liczyć na sukces parlamentarny?
Jesteśmy zdani trochę na skazani na spekulacje, ale jeśli popatrzymy na badania socjologiczne możemy stwierdzić, że sentymenty autorytarne w polskim społeczeństwie nie są odosobnione. Grubo powyżej 30 proc. dopuszcza możliwość tymczasowego zawieszenia demokracji, przy czym warunki tego zawieszenia są nie do końca sprecyzowane, a jakaś niezbyt duża, ale hałaśliwa część z nich uważa, że demokracja jest złem i należy ją zwalczać. Obie te grupy są bardzo rozproszone, trudno więc oszacować, na jaką siłę polityczną może to się przełożyć.

A zatem mamy się czego bać, to jest groźne?
To trudno przewidzieć, chociaż historia pokazuje, że nawet małe grupki ekstremistyczne w czasach głębokiego kryzysu gospodarczego mogą być zaczynem czegoś większego. Gdyby i do nas przyszło załamanie gospodarcze, to takie ruchy mogłyby na pewno liczyć na głosy. Niewątpliwie czynnikiem, który sprzyja narastaniu nacjonalistycznych nastrojów jest to, co robi Prawo i Sprawiedliwość. Partia Jarosława Kaczyńskiego w mojej ocenie dekonsoliduje polską demokrację, ponieważ wypowiada lojalność demokratycznie wybranym władzom. Według ich logiki Polska jest niepodległa i suwerenna kiedy rządzi PiS, a kiedy przegra wybory, to odmawia legitymizacji przez procedury demokratyczne, co już jest groźne. Im bardziej PiS będzie szedł w tym kierunku, tym bardziej będzie ośmielał ruchy radykalne.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Rynek

Jak portier związkowiec paraliżuje całą uczelnię. 80 mln na podwyżki wciąż leży na koncie

Pracownicy Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego od początku roku czekają na wypłatę podwyżek. Blokuje je Prawda, maleńki związek zawodowy założony przez portiera.

Marcin Piątek
20.11.2024
Reklama