Kraj

Łatwiej o broń

Jest projekt nowej ustawy o broni

Członkowie grup historycznych i kolekcjonerzy pewnie odetchną z ulgą Członkowie grup historycznych i kolekcjonerzy pewnie odetchną z ulgą Tomasz Pawlak / Polityka.pl
Nawet 100 tysięcy sztuk broni palnej może w ciągu roku trafić w ręce Polaków.

Pomimo kontrowersji posłowie z komisji „Przyjazne Państwo” przyjęli projekt ustawy o broni i amunicji ułatwiający dostęp do pistoletów i karabinów.

Zawierający dziesięć rozdziałów dokument miał trafić do marszałka Sejmu pod koniec grudnia ubiegłego roku. Ostatecznie znalazł się na jego biurku w poniedziałek. Teraz analizują go sejmowi eksperci pod kątem zgodności z przepisami UE.

– Chcieliśmy jeszcze pewne sprawy przemyśleć - tak członek komisji Michał Marcinkiewicz (PO) tłumaczy poślizg. Nieoficjalnie wiadomo, że chodziło o przepis, który prawo do wydawania zezwoleń na posiadanie broni przekazywał w ręce samorządów (dziś robi to policja). Właśnie ten pomysł był najmocniej krytykowany w mediach (jako pierwsza napisała o nim POLITYKA.PL).

Komendant da broń

Jeśli ustawa wejdzie w życie w kształcie zaproponowanym przez „Przyjazne Państwo”, zdecydowanie łatwiej niż teraz będzie można zdobyć pozwolenie na broń ostrą. Chodzi zarówno o pistolety, jak i karabiny, ale z wyłączeniem maszynowych.

Prawo do posiadania broni otrzyma każdy, kto: ukończył 21 lat, jest zameldowany na terytorium Polski, nie był karany za przestępstwo popełnione umyślnie, jest zdrowy psychicznie i zda egzamin teoretyczny oraz praktyczny. Ustawa wprowadzi trzy rodzaje pozwoleń na posiadanie broni:

1. Zwykłe (tzw. pozwolenie podstawowe), które jednak nie będzie uprawniało do noszenia broni.

2. Aby takie prawo uzyskać, trzeba się będzie postarać o pozwolenie rozszerzone.

3. Najprościej zaś będzie dostać tzw. obywatelską kartę broni, która będzie uprawniała do posiadania pistoletów gazowych, broni łowieckiej oraz historycznej. Aby ją otrzymać, wystarczą zaświadczenie o niekaralności oraz pozytywne orzeczenie o stanie zdrowia psychicznego. Trzeba będzie również podać powód złożenia wniosku o broń. Ale niezbyt wyszukany – projekt ustawy mówi m.in. o „ochronie miru domowego” lub „kolekcjonowaniu broni”.

Pozwolenie na posiadanie broni – nadal odpłatnie - wydawać będą komendy powiatowe policji (w przypadku powiatów ziemskich) lub komendy miejskie (gdy sprawa dotyczy mieszkańca powiatu grodzkiego). To istotna zmiana zarówno w porównaniu do obecnie obowiązującego prawa, jak i poprzedniej propozycji posłów z „Przyjaznego Państwa”. Obecnie zezwolenia na broń wydają komendanci wojewódzcy policji. Posłowie zaś początkowo chcieli przekazać ich kompetencje w tym zakresie władzom samorządowym – m.in. prezydentom miast. – Zapis ten wzbudził jednak sporo kontrowersji, dlatego zapadła decyzja, by ustąpić i pozostawić kwestię wydawania zezwoleń w rękach policji, ale niższego szczebla, by ludzie mieli łatwiejszy dostęp – mówi poseł znający kulisy pracy nad ustawą.

Vis bez zezwolenia

Jeżeli Sejm przyjmie ustawę w tej formie, mocno zamiesza na rynku broni w Polsce, dziś dość hermetycznym. Według danych policji w rękach Polaków znajduje się obecnie 450 tysięcy sztuk pistoletów i karabinów (dane nie obejmują wojska i służb mundurowych). Jak szacują autorzy ustawy, po jej uchwaleniu liczba ta może się zwiększyć nawet o 100 tysięcy. I to w ciągu roku. Zyskają przede wszystkim firmy i osoby handlujące bronią – roczne obroty tej branży mają wzrosnąć o około miliard złotych. Co ciekawe, jak twierdzą posłowie w uzasadnieniu do ustawy, gdy ludzie dostaną broń do ręki, nastąpi spadek przestępczości, "zwłaszcza najbardziej uciążliwej dla obywateli przestępczości o charakterze rozbójniczym oraz rabunkowym".

Aby uniknąć zarzutów o niekontrolowane rozdawanie broni, do projektu wpisano nakaz utworzenia przez ministra spraw wewnętrznych i administracji bazy danych pod nazwą „Centralna Ewidencja Broni i Posiadaczy”. Znajdą się w niej wszystkie informacje na temat sprzedanych pistoletów i karabinów oraz ich posiadaczy.

Jeśli ustawa wejdzie w życie, pozwoleń w ogóle nie będą musiały uzyskać osoby kupujące broń pozbawioną cech bojowych. Oznacza to, że każdy będzie mógł sobie kupić np. oryginalnego kałasznikowa lub glocka, ale przygotowanego przez producenta lub ceryfikowanego rusznikarza w ten sposób, by nie można było z niego strzelać. – Na tym przepisie skorzystają polscy producenci broni. Na przykład Radomska Fabryka Broni będzie mogła sprzedawać historyczne visy czy mausery w dziesiątkach, jeśli nie setkach egzemplarzy. Kupią je kolekcjonerzy i członkowie grup historycznych, którzy lubią organizować inscenizacje np. potyczek z czasów II Wojny Światowej – mówi jeden z posłów, zaangażowanych w prace nad ustawą.

Po co wprowadzać tak drastyczne zmiany w przepisach? Posłowie z „Przyjaznego Państwa” tłumaczą, że obowiązująca obecnie ustawa nie odpowiada normom i dyrektywom unijnym. – Jest zbyt restrykcyjna, w dodatku pozwala policji na zbytnią uznaniowość – mówi przewodniczący komisji Janusz Palikot (PO). Według autorów ustawy, zdarzają się przypadki różnych interpretacji przepisów w zależności od tego, do której komendy wniosek o wydanie zezwolenia trafi. – Ludzie domagali się od nas zmiany tego stanu rzeczy – dodaje Palikot.

Zwolennicy ustawy podnoszą kolejne argumenty: rozwój nie tylko przemysłu obronnego, ale całego sektora usług związanych ze strzelectwem sportowym (notabene to właśnie przedstawiciele lobby strzeleckiego – przede wszystkim wywodzący się z Fundacji Rozwoju Strzelectwa w Polsce - najmocniej zaangażowali się w prace nad ustawą).

Strzelcy na wagę złota

W uzasadnieniu do ustawy zapisano jeszcze jeden, dość oryginalny argument – przygotowania do obrony przed ewentualną agresją militarną. „W dobie armii zawodowej, która sama nie jest w stanie obronić kraju przed agresją, niezbędne jest posiadanie (…) odpowiednio wyszkolonych w umiejętności posługiwania się bronią obywateli. Ci, którzy chcą się tego nauczyć za własne pieniądze i przy pomocy własnej broni, są bardzo cenni dla kraju, a w godzinie zagrożenia będą wręcz na wagę złota”.

Jeśli do ustawy nie zgłoszą uwag sejmowi eksperci, a marszałek nada jej oficjalny bieg (według nieoficjalnych informacji Bronisław Komorowski tak właśnie postąpi), prawdopodobnie trafi ona do komisji administracji i spraw wewnętrznych. Gdy ta zaakceptuje projekt, zajmie się nim Sejm. Według wiceprzewodniczącej komisji „Przyjazne Państwo” Hanny Zdanowskiej (PO) są na to spore szanse. - Ustawa nie powinna już budzić większych emocji. Nie jest wcale liberalna, bo pozwolenia nadal będzie wydawać policja, a nie samorządy, co rodziło największe kontrowersje – twierdzi posłanka.

Czy to dobry pomysł?– weź udział w dyskusji na forum.

O liberalizacji zasad dostępu do broni pisaliśmy już w grudniu 2009 r. Wtedy pomysł wzbudził Państwa żywe reakcje – zobacz dyskusję na forum.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Interesy Mastalerka: film porażka i układy z Solorzem. „Szykuje ewakuację przed kłopotami”

Marcin Mastalerek, zwany wiceprezydentem, jest także scenarzystą i producentem filmowym. Te filmy nie zarobiły pieniędzy w kinach, ale u państwowych sponsorów. Teraz Masta pisze dla siebie kolejny scenariusz biznesowy i polityczny.

Anna Dąbrowska
15.11.2024
Reklama