Akcja powieści „Kielonek” napisanej przez prozaika z Konga Alaina Mabanckou toczy się w podrzędnym barze, w którym podaje się wino palmowe „Sovinco”, odpowiednik naszego jabola. Tytułowy Kielonek, klient cieszący się sympatią właściciela knajpy, pewnego dnia dostaje od niego zeszyt i poważne zadanie: ma stworzyć literacką mitologię tego miejsca. Notuje więc co ciekawsze z zasłyszanych historii, przeplatając je relacjami „na żywo” z baru oraz własnymi przemyśleniami, by w finale znienacka się otworzyć i streścić nam swój życiorys.
Narracja Kielonka jest gwałtowna, dygresyjna, amorficzna, rozciąga się jak twarz alkoholika. Typy wyłaniające się z tych zapisków są obrzydliwe, lecz niegroźne. Mabanckou i Kielonek traktują swoich bohaterów z czułą wyrozumiałością, a ta łatwo udziela się czytelnikowi. Opowieści – tematycznie podobne: wredna żona, niewdzięczne dzieci etc. – są dla mędrców z lokalu formą samousprawiedliwienia czy wręcz ekspiacji. Mówienie i pisanie oczyszcza. Czytanie również. Nawet jeśli nie czyni nas lepszymi, bywa źródłem pociechy, że nie jesteśmy najgorsi. Ale w książce widziałbym inny ważny problem; Mabanckou (obecnie wykładowca na uniwersytecie Michigan) szuka w niej przeciwwagi dla papierowych problemów intelektualisty, próbuje uciec od kurzu bibliotek do świata namacalnego, bolesnego, prawdziwszego. Zarazem jednak gryzie się w język, pokazuje, że nie sposób umknąć przed fikcją, że można tylko wskoczyć w inną fabułę. Bo czy życie menela jest prawdziwsze?
Książka Mabanckou to trzeźwe studium relacji między tym, co wysokie i niskie, błyskotliwa satyra polityczno-społeczna, wreszcie przyczynek do dyskusji o etycznym wymiarze pisarstwa.
Alain Mabanckou, Kielonek, przeł. Jacek Giszczak, Wydawnictwo Karakter, Kraków 2008, s. 200
- Kup książkę w merlin.pl