1.
Tygodnik „Maariv”, Tel Aviv, 13 marca 1966 r.
„Sensacja w sprawie zabójstwa politycznego.
Kilka lat temu Warszawa zaalarmowana była wiadomością o zaginięciu synaBolesława Piaseckiego, osobistości znanej w Polsce i różnie ocenianej.Przed wojną osobistość ta była kandydatem na polskiego Hitlera.Działalność z czasów wojny owiana jest mgłą. Walczyła ona przeciwkoruchowi komunistycznemu (...). Aresztowana przez NKWD, odbyła rozmowęz wysokim funkcjonariuszem bezpieki. Zaraz po wojnie stworzyłaorganizację postępowych katolików, która miała współpracować z reżymem.
Kilka tygodni temu Bolesław Piasecki otrzymał pismo od [Mieczysława]Moczara, polskiego ministra [SW], że śledztwo w sprawie zamordowaniajego syna zostanie wznowione. Z informacji tej wynika, że BohdanPiasecki został zamordowany przez dwóch Żydów, którzy pracowali dawniejjako kierowcy w polskiej służbie bezpieczeństwa. Uważa się, że znalioni przeszłość Piaseckiego i jego zachowanie się wobec Żydów podczaswojny, ale nie mogli wystąpić przeciwko niemu ze względu na więzy,jakie łączyły go z polską służbą bezpieczeństwa (...)”.
2.
Bohdan Piasecki i Wojciech Szczęsny byli przyjaciółmi. W styczniu1957 r. mieli po 15 lat i siedzieli w jednej ławce. Szczęsny przysięga,że Bohdan byłby artystą. Może kompozytorem. Jego pierwszy utwór mieściłsię na jednej stronie zeszytu nutowego i miał tytuł „Marsz żałobny”.Był żarliwym katolikiem.
22 stycznia 1957 r. Szczęsny widział przyjaciela ostatni raz. Dwajmężczyźni, w płaszczach i kapeluszach, wprowadzali Bohdana do taksówki.Szczęsny pamięta numer: T-75-222. Bohdan nie był wystraszony. Miałraczej wzrok człowieka zdziwionego: kurcze, nie wiem, co się dzieje.
Wracali w pięciu z lekcji w należącym do stowarzyszenia PAX katolickimliceum św. Augustyna przy al. Niepodległości w Warszawie, mogła byćgodz. 13.30. Ruszyli ul. Naruszewicza, szli w kierunku Puławskiej.Tamci (Szczęsny rzucił jeszcze: Patrzcie panowie, typowi tajniacy)czekali przy skrzyżowaniu z ul. Wejnerta. Kioskarz Henryk Rysak mówiłpóźniej milicjantom, że było ich dwóch. Pobili go potem za to zeznanienieznani sprawcy. Odechciało mu się zeznawać. Teraz tamci podeszli dogrupy chłopców, machnęli legitymacją (Szczęsny pamięta, że milicyjną)i zapytali: Obywatel Piasecki? Odeszli z Bohdanem w stronę taksówki,która ruszyła z Wejnerta i wjechała w ul. Malczewskiego. Ustalonow śledztwie, a był to jeden z nielicznych faktów, które ponad wszelkąwątpliwość w tym śledztwie ustalono, że bocznymi ulicami dojechała dogmachu sądów na ul. Leszno, dziś Solidarności.
Bohdan, syn szefa PAX, wpływowej organizacji katolików świeckich,wydawał się nietykalny. Szczęsny nie od razu więc zawiadomił ojcaprzyjaciela o wydarzeniu. Zresztą osoba Bolesława Piaseckiego nieskłaniała nastolatka do bezpośrednich kontaktów. Poczekał więc naJarosława, młodszego brata Bohdana, który za godzinę kończył lekcjeu św. Augustyna. Z mieszkania Piaseckich zadzwonili do PAX. Za chwilęo porwaniu wiedziało MSW. Milicja miała szukać taksówki i kierowcy.
Szczęsny pamięta: Bohdan i Jarosław byli zżyci ze sobą. W PowstaniuWarszawskim stracili matkę, Halina Piasecka zginęła w 14 dniu, byłałączniczką. Dopóki ojciec nie wrócił z partyzantki, a potem z aresztu,braci wychowywała babcia Pelagia Piasecka. Ojciec ferował wyrokiw dziecięcych sporach z wysokości wielkiego biurka w gabineciew kamienicy przy ul. Krasickiego.
O PAX mówiono już wtedy, że jest państwem w państwie; jedynym prywatnymprzedsięwzięciem od Władywostoku po Łabę. O Piaseckim, że jest jegokrólem. „Wysoki blondyn o oczach niebieskich, otwartych, dobrzezbudowany, o ujmującej twarzy i pełnych godności ruchach wodza Gallów.Ostatni prasłowiański kniaź polityczny podejmujący swych wasali wśródscenerii z niedźwiedzich skór” – napisał o nim Leopold Tyrmand,nienawistnie, w miesięczniku „Świat” w 1956 r.
Za działania polityczne swojego ojca Bohdan zapłacił najwyższą cenę.
3.
O Bolesławie Piaseckim wypowiadano się więc z nienawiścią albo z czcią.Z rzadka obojętnie. Kiedyś będę rządził Polską – miał powiedziećkolegom jako uczeń liceum im. Zamoyskiego w Warszawie. Miał ambicje.Miał wielką umiejętność kierowania ludźmi. Mówiono nawet o zdolnościachparapsychologicznych. (Ryszard Reiff, młodszy kolega z partyzantki,a po śmierci Piaseckiego szef stowarzyszenia PAX, przysięga, że niezniósłby innego niż Bolesław szefa. Do dziś portret Bolesława wisiw mieszkaniu Ryszarda).
W II RP Bolesław był narodowcem, najmłodszym przywódcą ugrupowaniapolitycznego. Dowodził ONR-Falanga, głosił skrajny antykomunizmi antysemityzm, jego bojówki terroryzowały organizacje lewicowe.W 1937 r. Falanga ostrzelała pochód żydowskiej partii socjalistycznejBund, zginęła wtedy sześcioletnia dziewczynka. Gdy wybuchła wojna,kierował Konfederacją Narodu, lansującą program budowy na gruzach ZSRRi Niemiec imperium słowiańskiego, w którym Polska odgrywałaby kluczowąrolę. Tę fantasmagoryczną wizję usprawiedliwia Ryszard Reiff jedyniemłodym wiekiem autora.
Wkrótce Piasecki oświadczył oficjalnie, że zrewidował swoje politycznestanowisko. Najpierw, gdy Hitler zaczął realizować zagładę Żydów,porzucił czynny antysemityzm. Potem, po 1944 r., gdy zrozumiał, żekomunizm jest nieuchronny – porzucił ideę walki zbrojnej. Nowymzałożeniom zawdzięcza przetrwanie. W sierpniu 1944 r. w Otwockuaresztowało go NKWD. Spędził w więzieniu 7 miesięcy. Młody,charyzmatyczny, narodowy polityk, bez złudzeń co do celowości walkiz ZSRR, wzbudził zainteresowanie samego gen. Iwana Sierowa, wówczaswiceszefa NKWD. Ich rozmowę komentował Tyrmand: „Odbywała się na pewnow atmosferze owej szczególnej, zaprawionej z lekka brutalnością,kurtuazji, cechującej chwile, w których doniosłość decyzji, maestriapolitycznych graczy, sumienie, honor i dialektyka splatają sięw specyfikę głęboko ukrytego nurtu wydarzeń. Wartość moralna tego nurtujest jednak w oczach współczesności równa zeru”.
Piaseckiego uwolniono, polecono nowej władzy PRL. Wkrótce zacząłbudować organizację tzw. postępowych katolików. Zasadą miała byćwspółpraca z reżymem. Naród, wedle Piaseckiego, miał jednak od środkaprzesiąkać katolicyzmem. Co w czasie kilku dziesięcioleci, niewcześniej, doprowadziłoby do wyzwolenia. A twórcę koncepcji do władzy.Bardziej przychylni Piaseckiemu historycy będą o nim mówić: Jedenz nielicznych w czasach reżymu prawdziwych polityków, który nie trafiłw swój czas.
PAX tymczasem uzyskał wielką niezależność finansową. Wydawał książki,produkował dewocjonalia, zatrudniał setki osób. Piaseckiemu zarzucanozwiązek z wywiadem sowieckim, chęć rozbicia Kościoła, totalizm,nacjonalizm, antysemityzm. Krytykom trudno było zracjonalizować fakt,że jednocześnie pomaga uniknąć więzienia kilkuset byłym żołnierzom AK.A uczniowie paksowskiego liceum dowiadują się prawdy o wojniepolsko-bolszewickiej albo o napaści ZSRR na Polskę w 1939 r.
4.
Ojciec Bohdana nie wierzył w wielką siłę sprawczą polskiegoPaździernika ’56. Dla reformatorów okazał się wrogiem publicznym,betonowym stalinistą. Dla konserwatywnej frakcji w PZPR był mimowszystko wrogim, katolickim elementem. Nie ufano mu.
Tuż przed VIII Plenum KC PZPR, w przeddzień rozpoczęcia marszu wojskradzieckich na Warszawę i dojścia Władysława Gomułki do władzy,w należącym do PAX „Słowie Powszechnym” ukazał się artykuł „Instynktpaństwowy”. Wywołał absolutną burzę. Piasecki pisał: „Twórczą wartościąjest dyskusja o sprawach państwowych. Nie miejmy jednak złudzeń: Zatwórczą dyskusję zapłacimy cenę, a będzie nią anarchizacja. Jeśli niebędziemy odpowiedzialni, zamiast demokratyzacji spowodujemy procesbrutalnej konieczności realizowania racji stanu w okolicznościachpodobnych do stanu wyjątkowego”.
Po artykule doszło do rozłamu w PAX. Gdy wydawało się, że likwidacjastowarzyszenia jest przesądzona, Piaseckiego przyjął Władysław Gomułka.Organizacja przetrwała, uzyskała szersze nawet możliwości działania.Gomułka miał powiedzieć zdziwionym partyjnym kompanom: Wy byściechcieli mnie pozostawić sam na sam z [kardynałem] Wyszyńskim, ale jatego nie zrobię, ja bicza na siebie nie ukręcę. PAX miał pozostaćnarzędziem do rozgrywki z Kościołem.
Bohdan zwierzył się kolegom jeszcze w grudniu: Zdarzyło mi się cośstrasznego, ale nie mogę o niczym powiedzieć. Dwa tygodnie późniejzostał porwany.
5.
Tego styczniowego popołudnia zadzwoniły jeszcze dwa telefony. Pierwszyw gabinecie dyrektora liceum. Głos należący rzekomo do urzędnikaMinisterstwa Oświaty pytał, czy Bohdan Piasecki jest naprawdę synemBolesława. Drugi telefon zadzwonił w mieszkaniu Piaseckich. Ktośpoinformował, że porwał Bohdana. I zażądał wysokiego okupu. Okazało siępotem, że drwił brutalnie ze zrozpaczonego ojca, bo Bohdan zginął jużpierwszego dnia. Telefony z żądaniami ponawiały się przez kilkanastępnych dni. Pracownicy PAX, księża związani z Piaseckim krążyliwięc po mieście na próżno, według telefonicznych wskazówek zostawianychprzez kidnaperów.
Trzeciego dnia głos w telefonie nakazał, by czekać na instrukcjew restauracji Kameralna przy ul. Foksal. Z pieniędzmi poszedł katechetaze św. Augustyna ks. Suwała. Odebrał instrukcję w pudełku zapałeknapisaną na maszynie Bambino. Miał podejść do domu przy ul. Na Skarpie65. Pod tym adresem leżało kolejne pudełko. Teraz trzeba było jechać naSaską Kępę na ul. Jakubowską 16, skąd następna instrukcja kierowała naWał Miedzeszyński. Instrukcja miała leżeć w porzuconym pantoflu. Alepantofel był pusty.
Trzeciego dnia z okupem ruszył Ryszard Reiff. Porywacze kazali pójść dobramy na ul. Mokotowskiej. W pudełku zapałek leżała instrukcja napisanana tej samej maszynie. Przy pierwszej kolumnie na moście Poniatowskiegomiał więc Reiff umieścić numer telefonu mieszkania, o którym byłowiadomo, że nie jest na podsłuchu. Litery miały mieć wysokość najmniej15 cm i być widoczne z okna jadącego mostem tramwaju. Następnego dniamiał czekać tam w południe na kolejne polecenie. Nazajutrz usłyszałw słuchawce: Ma znaleźć rogi jelenia, mają mieć co najmniej pół metra.Z rogami w jednej, a z walizką z okupem w drugiej, ma stać przed słupemmilowym na ul. Marszałkowskiej w godzinach szczytu. Porywacze dbali, bybiegły w strzelaniu Reiff miał zajęte obie ręce. Jako obstawę wziąłwięc Reiff ukrytego w bagażniku strzelca wyborowego Mieczysława Lipkę,kolegę z partyzantki. Przy słupie nic się nie wydarzyło.
Ryszard Reiff zadzwonił więc do MSW, że kontakt się zerwał. Prowadzącyśledztwo kazali mu jednak wrócić na miejsce. Dziwnym trafem pod słupemczekała kolejna instrukcja. Wziął rogi i poszedł na ul. Topiel. Miałwejść do bramy i po 30 krokach oczekiwać na dalsze informacje. Już ichnie było. Po tamtej eskapadzie Reiff zrozumiał, że czasy walkipodziemnej definitywnie się dla niego skończyły. Mógł się domyślać, żeporywacze mają w MSW swoją reprezentację. A on miał już czwórkę dziecii strasznie się bał.
6.
Władze PRL nigdy Piaseckiemu nie ufały, był pod stałą opieką IIIDepartamentu MSW, jego wszystkie rozmowy były podsłuchiwane, listykontrolowane. Ale nagrania z rozmów z porywaczami zginęły w MSW. Zginąłteż list zostawiony na poste restante, na którym mogły się zachowaćodciski palców porywaczy. Piasecki rozumiał: jeśli był wcześniejczytany, to w MSW wiedziano, że ktoś szykuje porwanie. Jeśli pominiętokomórkę cenzury – mógł zrobić to ktoś mający swobodę poruszania sięw urzędzie pocztowym. Krąg podejrzanych był wąski.
Piasecki zachowywał kamienną twarz pokerowego gracza. Ten zadziwiającyspokój będzie widać na zdjęciach z pogrzebu Bohdana na Powązkach.Otoczona tłumami zapłakana najbliższa rodzina i posągowy Bolesław.Tylko stenogramy z podsłuchów, dostępne historykom po 50 latach,pokażą, jak nieracjonalnych rozwiązań chwytał się Piasecki, by odzyskaćsyna, i z jaką obojętnością najwyższe władze dawały odpór jego prośbomo interwencję. Np. w dniu porwania milicji nie udało się ustalić, dokogo należy samochód, którym posłużyli się przestępcy. Informację tęmożna było zdobyć bez trudu dzwoniąc do wydziału komunikacji. Zrobilito pracownicy PAX. I to oni zawiadomili milicję, że samochód totaksówka. Prowadził ją tego dnia niejaki Ignacy Ekerling.
Ryszard Reiff uważa, że fakt, iż porywacze pozostali nieujawnieni,obala tezę o specjalnym traktowaniu Piaseckiego przez władze. A oficerK. z jednostki prowadzącej wówczas śledztwo będzie mógł popięćdziesięciu latach powiedzieć, że tzw. czynniki spychały je na ślepetory.
7.
Późnym wieczorem pierwszego dnia zatrzymano więc Ignacego Ekerlinga,starającego się od pół roku o wyjazd do Izraela. Dwóch mężczyzn,opowiadał Ekerling, kazało mu zawieźć się na Mokotów, a potem, gdyzabrali chłopca, do Śródmieścia. W lutym jego wersja nie wytrzymałakonfrontacji z zeznaniami świadków porwania, kolegów Bohdana, a takżekioskarza Rysaka. Nikt z nich nie widział Ekerlinga. To oznaczało, żepożyczył on taksówkę porywaczom. To znaczy – znał porywaczy i musiał imufać. Czyli: brał udział w przestępstwie.
Świadkowie zaczęli mieć kłopoty. Matka Szczęsnego odebrała telefonz pogróżkami: Jeśli syn powie, jaki numer miała czarna Warszawa, spotkago dotkliwa krzywda. Wkrótce nieznani sprawcy pobili chłopca poddrzwiami domu, w którym mieszkał. Szczęsny próbował popełnićsamobójstwo. Rodzice, ciężko doświadczeni w latach stalinizmu,przenieśli go do innego liceum.
Tymczasem milicja poprosiła Ekerlinga, by nie opuszczał Warszawy.W marcu odebrał on jednak bez przeszkód paszport. O przyspieszonąprocedurę prosił w MSW pracownik Komitetu Żydowskiego jeszcze w grudniu1956 r. Ekerling zwolnił się z pracy, sprzedał mieszkanie i wysłałbagaże do Izraela.
4 kwietnia 1957 r. ruszył pociągiem do Zebrzydowic. O jego planowanymwyjeździe poinformowano nieoficjalnie Bolesława Piaseckiego. Gdy teninterweniował w MSW, śledczy najpierw zaprzeczali. Po kolejnychinterwencjach przyznali: Ekerling jedzie do Szczecina, tam zostanieprzechwycony. W końcu wyjawili: Świadek zmierza na południe, biuropaszportowe tam wyznaczyło mu miejsce przekroczenia granicy. Ekerlingaostatecznie wysadzono z pociągu w Katowicach. Kolejny rok pozostawał nawolności. Odzyskał posadę w MPT i przydział na mieszkanie. Omawiał toz funkcjonariuszami MSW, którzy brali udział w śledztwie w sprawieporwania. Tylko raz podczas przesłuchań Ekerling zeznał śledczym:Bardziej niż was boję się tych, którzy użyli mojej taksówki.
8.
Dnia 28 stycznia 1957 r. „Słowo Powszechne” uzyskało od cenzury zgodęna codzienne drukowanie ogłoszenia, w którym zwracano się doczytelników z prośbą o pomoc w odzyskaniu Bohdana. Podawano zdjęciei rysopis. „Wzrost 183 cm, włosy – szatyn, oczy niebieskie, rzęsyciemne, nos lekko zadarty. Przedni ząb górnej szczęki jest doprawionynylonem (ukośna linia, sztukowanie widoczne), palce długie, chódprosty. Ubrany w palto jasnopopielate z paskiem (samodział), czapkauczniowska nowa, rękawiczki ciemnozielone z jednym palcem, spodnienarciarskie granatowe, buty duże narciarskie ciemnobrązowe, na rękuzegarek marki Thiell z ciemnym paskiem, teczka brązowa skórzana, czarnyworek z pantoflami, pantofle płócienne popielate, rozmiar 44–45”.Redakcja przypominała o nagrodzie w wysokości 200 tys. zł. Podawanotelefony redakcji: 81985 i 86011 wew. 30, czynny całą dobę.
Na początku lutego rodziną Piaseckich wstrząsnęła publikacjaw tygodniku „Dookoła świata”. W artykule „Zagadka cichej uliczki”autorzy sugerowali, że porwanie zostało sfingowane przez mataczącegoojca, a Bohdan przebywa za granicą razem z matką. Było wszak jasne, żewszystkie artykuły podlegają centralnej cenzurze, a władza doskonalewiedziała, że Halina Piasecka zginęła w powstaniu, a ojciec z rozpaczyodchodzi od zmysłów. Wyglądało to na celową dezinformację.
Autorami artykułu byli Zdzisław Szakiewicz i Leszek Moczulski. Kiedyw latach 70. Romuald Szeremietiew organizował na wniosek Piaseckiegolokalną strukturę PAX w Poznańskiem, Piasecki odrzucił jakąkolwiekmożliwość współpracy z Moczulskim, późniejszym twórcą KPN.
9.
Po roku Piasecki wciąż słał pisma: do Władysława Gomułki, doMieczysława Moczara i Antoniego Alstera, wiceszefów MSW, do prokuratorageneralnego Jana Wasilewskiego. Zarzucał śledczym opieszałość.Wyjaśniał: „Pisząc o MSW mam na myśli III departament prowadzącysprawę. Faktem jest, że w ramach obowiązków departament tenrozpracowuje PAX jako instytucję ideowo-polityczną. Połączenie w jednejkomórce sprawy Bohdana i sprawy obserwacji PAX z samej natury możesprawiać komplikacje. Ocena PAX przez III Dpt. jest zmienna, co możewpływać na zaangażowanie się funkcjonariuszy w śledztwie”.
Nieustanne skargi odniosły krótkotrwały skutek. W kwietniu 1958 r.zmienił się prokurator prowadzący sprawę. Nowy postanowił przesłuchaćponownie naocznych świadków. U Ekerlinga w domu przeprowadzono rewizję.Znaleziono notes. W nim nazwiska i adresy. Kilka z nich pokrywało sięz adresami punktów kontaktowych, w których współpracownicy Piaseckiegoodbierali informacje od domniemanych porywaczy. A więc przy ul. NaSkarpie 65 mieszkał Zygmunt Rodziewicz, ówczesny dyrektor MPT, przyJakubowskiej 18 Bernard Szewc, znajomy kierowca. Znaleziono takżeodręczny rysunek przedstawiający róg ulic Wejnerta i Naruszewicza. Oraztelefon do niejakiego płk. Dorozdzieckiego, który mieszkał przyNaruszewicza, blisko miejsca porwania.
Znaleziono jeszcze jeden numer telefonu i nazwisko: Jan Kossowski.Znaczenie tego numeru wyjaśniło się, gdy 8 grudnia 1958 r., przy okazjiremontu piwnic domu nr 82 przy al. Świerczewskiego, w zabitym hufnalamipomieszczeniu sanitarnym znaleziono zwłoki Bohdana. W budynku tym, podnr 120, znajdował się lokal kontaktowy MO. Formalnie podlegał działowigospodarczemu KM MO. W 1957 r. odpowiadał za niego właśnie JanKossowski, bliski kolega Ekerlinga.
Pół wieku potem sędzia Józef Gargul, prowadzący sprawę zabójstwaw połowie lat 70., awansowany dekadę później na stanowisko prokuratorageneralnego, westchnie rozbrajająco: Gdybyż udało się przesłuchać tamteosoby... Niestety, doda, od 1957 r. osoby zwolnione z MSW zaczęływyjeżdżać masowo za granicę. Rodziewicz, Szewc, Dorozdzieckii Kossowski byli w latach 50. zatrudnieni w MSW. Wyjechali do Izraelawkrótce po porwaniu Bohdana.
10.
Oficer K. zanotował: „W piwnicach budynku pod delikatesami vis-?-vissądów znaleziono martwego chłopca z nożem w piersi w pozycji siedzącej,opartego o miskę klozetową”. Dokoła leżały książki i zeszyty. Czaszkachłopca była roztrzaskana. Stwierdzono, że Bohdan zginął zaraz poporwaniu. Na koszuli nie było śladów potu. Mankiety były czyste. OficerK.: „Kiedy okazało się, że to Piasecki, do piwnicy od razu ściągnęliwipowie. Taka była sensacja. Milicjant stał w drzwiach, salutowałi przepuszczał wszystkich. Żadnych śladów nie udało się niestatyzabezpieczyć”. Na podstawie ukrycia zwłok oficer K. od razuprzypuszczał, że mordercy mieli doświadczenie w popełnianiu zbrodni.
30 września 1959 r. do IX wydziału Sądu Powiatowego dla m.st. Warszawy wpłynął akt oskarżenia przeciw Ignacemu Ekerlingowi.Proces miał się rozpocząć 20 listopada. Piasecki nalegał, by przydrzwiach otwartych. Rozesłano wezwania do świadków. Ale na kilka dniprzed rozprawą prokuratura zwróciła się do sądu z wnioskiem o odesłaniewszystkich akt śledztwa. Powoływała się na nowe okoliczności,obciążające dodatkowo Ekerlinga. Akta nigdy do sądu nie wróciły. SędziaJózef Gargul powie: Wiadomo, że czynniki polityczne uznały, iż sprawętrzeba wycofać. Podkreśli, że chodziło o czynniki najwyższe.
Ignacego Ekerlinga zwolniono z aresztu. Nie niepokojony przez wymiar sprawiedliwości mieszkał w Warszawie, zmarł w 1977 r.
11.
Pół wieku po morderstwie historycy będą mieć wątpliwości, czy motywy,a także nazwiska zbrodniarzy zostaną kiedykolwiek ustalone. Czy w 45tomach akt ze śledztwa, które odzyskali ostatecznie z byłego MSW,znajdą odpowiedź na powyższe pytania?
Antoni Dudek, współautor biografii Bolesława Piaseckiego, przychyla siędo teorii, że mordu dokonała grupa funkcjonariuszy bezpieki żydowskiegopochodzenia, która po redukcjach w MSW w 1956 r. planowała wyjazd doIzraela, ale wcześniej wyrównanie rachunków za przedwojenne i wojenneczyny oddziałów Piaseckiego. Zbrodnia nie została ukarana ze względu naobecność w Polsce protektorów zbrodni. Zajmowali oni wysokiestanowiska, więc gdyby doszło do procesu Ekerlinga, ich związkiz mordercami wywołałyby skandal i kompromitację MSW.
Prof. Andrzej Garlicki nie chce prorokować. Przyznaje jednak, że mogłochodzić o rozgrywki w aparacie bezpieczeństwa i że mordowanie synawroga nie mieści się w polskiej kulturze politycznej. Jest zdania, żewypadki z 22 stycznia miały inny wynik niż zakładali porywacze. Byćmoże nie chcieli oni zabić Bohdana. Mogli chcieć ojca szantażować,a wystraszeni konsekwencjami zabili w końcu syna.
Walki frakcyjne toczone wewnątrz MSW były bardzo zajadłe, jednaz frakcji mogła mieć powody, by mścić się na Piaseckim, druga mogłasprzyjać Piaseckiemu, ale gdy ministerstwu groził skandal – zwyciężałaresortowa lojalność. Ta wersja znajduje potwierdzenie w relacjiStanisława Cichockiego, syna jednego z przedwojennych przywódców KPP.Spotkał on w połowie lat 60. w Tel Awiwie dwóch mężczyzn, byłychpracowników bezpieki, którzy w prywatnej rozmowie przyznali się doporwania. Zaznaczali, że nie było ono planowane.
12.
Tygodnik „Maariv”, c.d. atykułu z 1966 r.
„(...) Dopiero w 1956 r., gdy wydawało się, że Piasecki schodzi zesceny politycznej, sprawcy postanowili pomścić żydowskie ofiary poprzezzabicie syna Piaseckiego. Niedługo potem opuścili Polskę i udali się doIzraela. Nie należy spodziewać się ekstradycji, bo wedle prawamiędzynarodowego nie przewiduje się takowej w związku z przestępstwamipolitycznymi”.
Korzystałam m.in. z książek: Antoni Dudek, „Ślady Peerelu”, Arcana;Andrzej Garlicki, „Z tajnych archiwów”, BGW; Peter Raina, „Sprawazabójstwa Bohdana Piaseckiego”, PAX; Ryszard Reiff, „ArchiwumStowarzyszenia Pax”, Comandor oraz filmu dokumentalnego KrzysztofWierzbickiego „Porwanie Bohdana”, Czołówka.
Ewa Winnicka
Od 1999 r. dziennikarka działu społecznego. Przedtem studiowała dziennikarstwo i amerykanistykę na Uniwersytecie Warszawskim. Dwukrotna laureatka nagrody Grand Press. W „Polityce” zajmowała się polityką społeczną i problemami emigracji, zwłaszcza w Wielkiej Brytanii.