Trybunał Karny w Hadze stawia Ratko Mladiciowi, generałowi bośniackich Serbów, jeden z najcięższych zarzutów: ludobójstwo. Odpowiada m.in. za masakrę w Srebrenicy.
Jest jeszcze gorąca jesień 1991 r. Rozpada się stara jugosłowiańska federacyjna republika, niezależna Słowenia, Chorwacja i Macedonia już zostały uznane, choć w Chorwacji trwa wciąż wojna. Parlament Bośni i Hercegowiny, która pozostaje częścią okrojonej Jugosławii, mimo sprzeciwu bośniackich Serbów ogłasza deklarację suwerenności. W stolicy Jugosławii Belgradzie wszyscy mówią o wojnie w Bośni: że jeżeli wybuchnie, to będzie najkrwawsza, najokrutniejsza, dramat dla Europy. Mówią o wojnie, której jeszcze nie ma, jak o czymś nieuchronnym, co musi nastąpić. Jest coraz bardziej duszno, nakręcają się emocje. Czy nic się nie da zrobić?
Wszyscy wiedzą, czym będzie wojna w Bośni: rzezią, jak każda wojna domowa, kiedy mordują się sąsiedzi, krewni, dawni przyjaciele. Ta wiedza wynika z historii. W czasie II wojny światowej to w Bośni zginęło najwięcej Serbów – zamordowanych bez litości przez chorwackich ustaszy. To bośniaccy Muzułmanie chcieli autonomii z pomocą Hitlera, a sam Himmler przyklasnął tej idei. To w Bośni powstała dywizja SS, licząca 21 tys. żołnierzy. Po drugiej wojnie światowej, w titowskiej Jugosławii bośniacka wieloetniczna społeczność współistniała bez konfliktów, były mieszane małżeństwa, dzieci. Eksperyment multikulti wyglądał na udany.
Zagadka Srebrenicy
W 1970 r. Alija Izetbegović, lider bośniackich Muzułmanów, napisał „Deklarację islamską”; to był znak, że wielokulturowość to jedynie fasada, nieziszczalny w praktyce ideał, choć wielu ważnych polityków do końca nie chciało tej prawdy zaakceptować.
Bośnię i Hercegowinę zamieszkiwali prawosławni Serbowie (31,3 proc.), katoliccy Chorwaci (17,3 proc.) i Muzułmanie (43,4 proc.), którzy mieli słowiańskie korzenie i mówili językiem serbsko-chorwackim. Konstytucja republiki z 1963 r. i późniejsze partyjne dokumenty uznawały Muzułmanów za odrębny naród. Jedynie liczba muzułmańskich mieszkańców BiH stale wzrastała, również w organach władzy, społeczności serbska i chorwacka kurczyły się.
Kiedy dokonywał się rozpad Jugosławii, w Bośni każdy już ciągnął w swoją stronę, Serbowie ku Serbii, Chorwaci w stronę Zagrzebia, idea niepodległej BiH wieszczyła wojnę domową. Referendum niepodległościowe, choć jego skutki dało się przewidzieć, wyznaczono na 29 lutego 1992 r. Serbowie je zbojkotowali. Pozostali, w 99 proc., opowiedzieli się za niepodległą republiką. BiH została uznana przez społeczność międzynarodową, USA, Brukselę i ONZ. Kilka dni później wybuchła wojna. Trwała ponad trzy lata, ale skutki wciąż bolą.
Wydarzenia w Srebrenicy w 1995 r. były ostatnią, najtragiczniejszą odsłoną tego konfliktu, świadkowie do dziś nie potrafią logicznie wyjaśnić, jak w środku sytej Europy mogło dojść do takiej masakry? Jak mogła się zdarzyć pod okiem holenderskich błękitnych hełmów ONZ?
Wtedy w Bośni krzyżowały się interesy mocarstw, trwała amerykańska kampania prezydencka i walka o przywództwo w ONZ, a cały ten bałkański kocioł sprawiał, że liczne plany pokojowe i porozumienia, zawieszenia broni, rozejmy w Atenach, Genewie, były zrywane i bojkotowane.
Precedens bezkarności
Żadne wyjście nie było dość dobre dla wszystkich stron konfliktu, w którym początkowo wszyscy zaciekle walczyli ze wszystkimi. Chorwaci – ich liderem był Mate Boban – chcieli połączenia z Chorwacją, proklamowali Chorwacką Wspólnotę Herceg Bosna (później Republikę Chorwacką Herceg Bosna ze stolicą w Mostarze), Serbowie chcieli do Serbii, nie do Sarajewa, powołali Serbską Republikę Bośni i Hercegowiny jako część federacyjnej Jugosławii, a w kwietniu 1992 r. Republika Serbska z centrum w Pale i Banja Luce proklamowała niepodległość (jej liderem był Radovan Karadżić, dziś także sądzony w Hadze). I tylko Muzułmanie bronili nienaruszalności granic niepodległej Bośni i Hercegowiny, gdzie byliby rządzącą większością. Wszyscy mieli własne armie. Najsilniejszą Serbowie – to jej dowódcą był gen. Ratko Mladić. Walczyły też formacje paramilitarne, po stronie muzułmańskiej Liga Patriotyczna, związana z partią lidera Aliji Izetbegovicia, oraz Zielone Berety, a wkrótce kilka tysięcy ochotników z krajów muzułmańskich, mudżahedinów. Bośniacki paszport miał Osama ibn Laden.
W Belgradzie rządził wówczas Slobodan Milošević, a w Zagrzebiu Franjo Tudjman. To oni, jak uważano, podżegali swoich, próbowali się porozumieć w sprawie podziału Bośni, w imię wielkiej Serbii i wielkiej Chorwacji.
Latem 1992 r. bośniaccy Serbowie kontrolowali już ponad połowę terytorium republiki. Świat dowiedział się o istnieniu obozów dla uchodźców, ofiar czystek etnicznych, gdzie ludzie umierają z głodu i chorób. Raport Tadeusza Mazowieckiego, specjalnego sprawozdawcy Komisji Praw Człowieka ONZ, informował: „Przymusowe przesiedlanie i więzienie cywilów, egzekucje bez sądów, napaści na miasta i niszczenie wiosek oraz miejsc kultu stały się częścią świadomej i systematycznej polityki czyszczenia etnicznego”. Robili to Serbowie i Chorwaci, bo „brak skutecznej reakcji międzynarodowej na politykę czyszczenia etnicznego stworzył precedens bezkarności”, był zachętą (maj 1993 r.).
To wtedy Rada Bezpieczeństwa ONZ powołuje Trybunał Karny w Hadze, który ma sądzić zbrodniarzy wojennych z byłej Jugosławii. Ale nie zadziałał jak przestroga i nie powstrzymał zbrodni, jak nie powstrzymała ich obecność międzynarodowych sił ONZ.
W środku i na zewnątrz
„Enklawa. To zimne, precyzyjne słowo oddaje wszystkie różnice między nami tu, w środku, i nimi na zewnątrz. My nigdy nie nazywaliśmy tak Srebrenicy, bo nie miało to żadnego, absolutnie żadnego związku z nasza rzeczywistością. Nazywaliśmy ją kotłem, końcem świata, ślepą kiszką (...). To, co przechodziliśmy każdego dnia, było niedostępne dla reszty świata” – pisał Emir Suljagić w „Pocztówkach z grobu”.
Srebrenicę, odległą 70 km od stolicy BiH Sarajewa, ustanowiono strefą bezpieczeństwa ONZ w kwietniu 1993 r., po długiej ofensywie serbskich sił, dowodzonych przez Mladicia. W mieście schroniło się kilkadziesiąt tysięcy Muzułmanów, uchodźców ze wschodniej Bośni.
Suljagić żył tam i ocalał z masakry. Autor opowiada, jak Muzułmanów zapędzono do miasta, z którego Serbowie zdążyli już wywieźć i tak niezbyt duże zapasy żywności. Mieszkańcom nie pozostawało nic innego jak umierać z głodu. Srebrenica żywiła się tym, co dostarczały konwoje UNHCR z pomocą humanitarną, jeśli przebiły się przez serbskie i chorwackie posterunki. I gdy to, co dostarczono, dawało się zjeść. Enklawę dożywiano także z powietrza. Suljagić relacjonuje, jak pod osłoną nocy tysiące ludzi wychodziły z miasta na wzgórza, by czekać na zrzuty. Czasem paczki trafiały w ręce Serbów, grzęzły w śniegu, czasem nie spadały w ogóle. W dzień walczono między sobą o każdy kęs, zapominając o godności i przyzwoitości. Część pomocy trafiała na bujny czarny rynek. Część rozkradano, normalka.
W enklawie działały uzbrojone grupy, nazywane armią bośniacką, żołnierze od czasu do czasu napadali na ważne serbskie cele, na wsie lub wspierali się przy odpieraniu serbskich ataków. Jedynym, co ich łączyło, była nienawiść do Serbów, wspomina Suljagić. Oraz gniew, może najpotężniejsza broń, jaką dysponowali. Gniew kazał brać odwet na Serbach, kazał mordować mieszkańców serbskich wsi poza enklawą. Do Belgradu ciągnęła fala serbskich uchodźców, głównie chłopów.
„Zbrodnia pozostaje zbrodnią i nie da się ukryć, że niektórzy ludzie broniący mojego życia również dopuścili się czynów niedopuszczalnych w świetle prawa i obowiązujących zasad. Nie chcę ich osadzać, nie chcę ich również wybielać” – przyznaje autor „Pocztówek z grobu”.
Muzułmańskimi siłami obrony w Srebrenicy kierował komendant Naser Orić. On też trafił do Trybunału Karnego w Hadze oskarżony o zbrodnie wojenne, udział w mordowaniu serbskich cywili przez podległych mu żołnierzy. Izba apelacyjna Trybunału w 2008 r. uwolniła go od wszystkich zarzutów.
Świat tymczasem, oskarżając Belgrad o wspieranie Serbskiej Republiki w Bośni, zaostrzył sankcje wobec nowej Jugosławii (już tylko Serbii i Czarnogóry). Embargo obejmowało nie tylko broń i paliwo, ale także połączenia lotnicze i wymianę kulturalną. Rada Bezpieczeństwa ONZ zakazała lotów wojskowych nad BiH. Jak pisze prof. Marek Waldenbrg, autor książki „Rozbicie Jugosławii”, od początku wojny do kwietnia 1994 r. mimo embarga dostarczano do Bośni broń: Chorwatom o wartości 660 mln dol., Serbom – 476 mln dol., a Muzułmanom – 162 mln dol. Waldenberg, podobnie jak Mazowiecki, jest zdania, że nie mniejszą niż granaty rolę w tej wojnie odegrały media, kreując zmyślone i tendencyjne obrazy.
Krew i mit
„To, co dokonało się w Srebrenicy w ciągu kilku lipcowych dni 1995 r., to jedna z największych zdrad, której dopuściła się ludzkość” – oskarża Emir Suljagić, który pracował jako tłumacz trzyosobowej grupy obserwatorów ONZ. W Srebrenicy i nieodległym Potoczari stacjonował wówczas oddział 400 holenderskich żołnierzy UNPROFOR, którzy mieli ochraniać enklawę. Handlowali z nią, korzystali z usług prostytutek, walutą wymienialną były głównie papierosy.
Najpierw miasto opuścił komendant Naser Orić wraz z żołnierzami 28 Dywizji i w Srebrenicy nie pozostał żaden doświadczony wojskowy. Ale już wcześniej w okolicach enklawy dostrzeżono ruchy wojsk serbskich dowodzonych przez Ratka Mladicia; od wiosny zaciskali pętlę wokół strefy, nie dopuszczając nawet pomocy humanitarnej. Na innych odcinkach Serbom wiodło się tego lata coraz gorzej ze względu na bombardowania dokonywane przez siły NATO. W Chorwacji z rąk Serbów odbita została Slawonia, do Belgradu płynęła kolejna fala serbskich uchodźców (było ich już tu milion), rosła wśród nich legenda Mladicia – obrońcy Serbów z Bośni. I to głównie oni nadal ją pielęgnują.
Może dlatego serbscy dowódcy zdecydowali się na ostateczną rozprawę z enklawą, zamordowanie przebywających tam Muzułmanów. Rozkaz, według ustaleń Trybunału w Hadze, miał wydać prezydent Radovan Karadżić. Później, przed tym Trybunałem jeden z odpowiedzialnych za zbrodnię zezna, że miał instrukcję, aby kobiety i dzieci ewakuować, a mężczyzn tymczasowo zatrzymać. „Potem wszyscy Muzułmanie muszą zostać zabici” – mówił kpt. Momir Nikolić. Ten plan znał i akceptował generał Ratko Mladić. To on ustalał z podwładnymi szczegóły operacji.
W piątek 7 lipca oddział bośniackich Serbów rozpoczął ostrzał enklawy, w niedzielę obserwatorzy wojskowi wycofują się do bazy holenderskiej w Potocari, za nimi podążają uchodźcy ze Srebrenicy. 10 lipca holenderscy dowódcy proszą ONZ o wsparcie. Dzień później samoloty NATO bombardują serbskie pozycje, ale Serbowie mają zakładników, holenderskich żołnierzy, więc atak zostaje przerwany.
11 lipca po południu Ratko Mladić i jego żołnierze wkroczyli do Srebrenicy, gdzie prawie nie było mężczyzn, bo ukryli się w lesie, poszli do Tuzli lub do holenderskiej kwatery głównej. A nazajutrz weszli także do Potocari, otoczyli uchodźców, którzy schronili się w bazie. Holenderskim żołnierzom kazano złożyć broń. Po rozmowach holenderskiego dowódcy UNPROFOR płk. Karremansa z Mladiciem powstał plan, że UNHCR i Czerwony Krzyż będą ewakuować uchodźców, 20 tys. Muzułmanów. Tym, którzy chcą żyć, kazano wcześniej oddać broń. Mladić żądał, żeby ONZ podstawiła autobusy do deportacji uchodźców na tereny kontrolowane przez Muzułmanów. Suljagić cytuje fragment tej rozmowy. „To ja jestem komendantem batalionu i to ja… – mówił, a raczej próbował mówić Holender.
– Jaki tam z ciebie komendant. Po prostu zwykły osioł. To ja tu jestem bogiem – upokarzał tamtego Mladić”.
Do Potocari przyjechały serbskie autobusy i ciężarówki. „Spytałem jakiegoś serbskiego oficera, co się właściwie dzieje? Stwierdził lakonicznie: Ratko Mladić przyjechał, żeby was ewakuować” – relacjonuje Suljagić. To oznaczało jedno – śmierć.
Mladić nakazał oddzielenie wszystkich mężczyzn od 12 do 77 lat od kobiet i dzieci, które deportowano. Muzułmańskich mężczyzn, uchodźców, uciekinierów, którzy postanowili przedrzeć się i schronić w Tuzli (gdzie też była enklawa), wyłapywano i mordowano, rozstrzeliwano, dobijano, wrzucano ich do zbiorowych mogił, które wcześniej sami kopali, jeśli nie zrobiono tego buldożerami. Trwało to kilka dni i nocy – do 16 lipca. Według danych Czerwonego Krzyża w ciągu tamtych pięciu dni zamordowano 7079 osób, taką liczbę umieszczono na pomniku pomordowanych w Srebrenicy. Holenderscy żołnierze pozostali w strefie do 21 lipca, nie sprzeciwiając się w niczym żołnierzom Mladicia.
Emir Suljagić sporządził listę tych, którzy schronili się w bazie w Potocari, ale musieli ją opuścić: miał nadzieję, że ta lista ocali im życie, że Mladić nie odważy się mordować ludzi z listy. „Było ich dwustu trzydziestu dziewięciu. Dwustu trzydziestu dziewięciu pełnoletnich, wygłodzonych, zmęczonych, śmiertelnie przerażonych, zdenerwowanych, niewyspanych, siwych, chudych, łysych, śniadych, jasnowłosych. I wszyscy zostali zabici”.
Kilka dni, tygodni później żołnierze Mladicia przenosili ciała, żeby ukryć ślady zbrodni. Międzynarodowa Komisja Poszukiwania Zaginionych Osób ICMP do dziś nie odnalazła wszystkich grobów wtórnych, nie skompletowano wielu szczątków. Władze Republiki Serbskiej wciąż nie ujawniły miejsc ukrycia setek ciał. Groby, zbiorowe i pojedyncze, odnajduje się dzięki analizie termicznej, spektralnej, porównywaniu gęstości gleby i układu roślin, przewodzenia elektryczności. Ale, choć mówi się o tym niechętnie, najwięcej sygnałów pochodzi od przepłaconych świadków, może nawet uczestników zbrodni.
W grobach czaszki mieszają się z piszczelami, kręgosłupy są połamane, nogi pozbawione kości stóp. Zdarza się, że szczątki jednej osoby odnajdywano w trzech różnych miejscach. Wielu szczątków wciąż nie zidentyfikowano, bo zginęły całe rodziny, bo wyjechały i nie ma szansy na porównanie profilu DNA. Wszyscy odnalezieni, zidentyfikowani spoczywają na cmentarzu w Potocari, w pobliżu hali fabrycznej, gdzie za ogrodzeniem mieściła się główna kwatera błękitnych hełmów, skąd wyruszyli na śmierć.
W 10 rocznicę masakry ujawniono filmy zrobione amatorską kamerą przez wykonawców zbrodni. Dokumentują twarze, oczy pełne strachu, bose stopy wieśniaków pędzonych na śmierć.
Wielu Serbów z Belgradu nie wierzyło w ludobójstwo, bo nie mówiła o tym państwowa telewizja. Ale były już prezydent kraju Boris Tadić przyznał wtedy, że w Srebrenicy dokonała się zbrodnia. W końcu, po latach poszukiwań, Radovan Karadżić i Ratko Mladić zostali schwytani i oddani Trybunałowi w Hadze.