Historia

Wypijmy za czołgi

Katowickie PZPR prosi o bratnią pomoc

Katowickie Forum widziało ratunek dla Polski w zbrojnej interwencji Moskwy.  Na fot. spotkanie dowódców wojsk Układu Warszawskiego, od prawej: gen. Heinz Hoffman  z NRD, gen. Wojciech Jaruzelski, marszałek Wiktor Kulikow, Warszawa, 1981 r. Katowickie Forum widziało ratunek dla Polski w zbrojnej interwencji Moskwy. Na fot. spotkanie dowódców wojsk Układu Warszawskiego, od prawej: gen. Heinz Hoffman z NRD, gen. Wojciech Jaruzelski, marszałek Wiktor Kulikow, Warszawa, 1981 r. East News
Katowickie Forum Partyjne powstało podczas tzw. karnawału Solidarności, w 1981 r., i zażądało rozprawienia się z przeciwnikami socjalizmu. Wrogów jednak, bardziej niż na zewnątrz PZPR, widziało w reformatorskim skrzydle partii.
Stan wojenny - czołgi na ulicy polskiego miasta.Wikipedia Stan wojenny - czołgi na ulicy polskiego miasta.
Wsiewołod Wołczew - jeden z liderów Katowickiego Forum PartyjnegoAN/Materiały prywatne Wsiewołod Wołczew - jeden z liderów Katowickiego Forum Partyjnego

Katowickie Forum Partyjne, kierowane przez doc. Wsiewołoda Wołczewa, pracownika Śląskiego Instytutu Naukowego, podgrzało i tak wybuchową atmosferę tamtych dni. Mówiło groźnym językiem, jakiego używano w Moskwie, Berlinie i Pradze przy ocenie sytuacji w Polsce. Nic więc dziwnego, że w sąsiednich stolicach przedstawiano forumowców jako prawdziwych polskich komunistów i internacjonalistów, reprezentantów „zdrowych sił klasy robotniczej”. Złowróżbnie to brzmiało, bo podobnej maści organizacje pojawiły się na Węgrzech (1956 r.) i w Czechosłowacji (1968 r.) – w momentach, kiedy miejscowe „zdrowe siły” nie mogły sobie poradzić z „kontrrewolucją”.

Mieczysław F. Rakowski (wówczas wicepremier) pisał w swoim „Dzienniku” o liście KFP do Ericha Honeckera. Szczegółów nie podał, ale w rozmowie z Markiem Kempskim przyznał, że z Instytutu Gaucka dostał jego kopię. Według Rakowskiego, pismo było donosem na polską odnowę. Wcześniej mówiono o listach forumowców do Moskwy, informujących o zdradzie komunistycznych ideałów i z prośbą o interwencję. „Pisali też do Berlina – powiedział Rakowski. – Zresztą, wtedy nie było ważne, do jakiej skrytki wrzuca się takie listy. (…) Oni rzeczywiście widzieli w interwencji ratunek, ale nie dla Polski, tylko dla siebie. U źródeł grupy Wołczewa, i stojących za nią mocodawców, leżał bowiem strach przed tym, co może nadejść i zburzyć dotychczasową wizję świata”.

Forum miało doprowadzić do zerwania IX Nadzwyczajnego Zjazdu PZPR, a przynajmniej do odsunięcia go w czasie. W wyborach delegatów zwyciężali bowiem zwolennicy reform i współpracy z Solidarnością. Dla frakcji konserwatywnej w partii, potocznie nazywanej twardogłowymi (zaliczano do niej m.in. Stefana Olszowskiego, Tadeusza Grabskiego, Stanisława Kociołka, Mirosława Milewskiego i Andrzeja Żabińskiego), oznaczało to śmierć polityczną. Chyba że zdołają – do czego nawoływała Moskwa – odwrócić bieg wydarzeń.

Forum nie mogłoby działać bez poparcia i ochrony liczącego się partyjnego protektora. Ojcem chrzestnym był Andrzej Żabiński, który 19 września 1980 r. stanął na czele, największej w kraju, śląskiej organizacji partyjnej. Był jednym z sygnatariuszy porozumień szczecińskich. Wtedy chodził w masce liberała. Szybko jednak ją zdjął i przeszedł na stronę twardogłowych. I sekretarz KW PZPR w Katowicach i członek Biura Politycznego miał bowiem ambicje daleko wykraczające poza region.

Na spotkaniu z aktywem MO i SB – w prasie potraktowano je wówczas jako rutynową naradę „o powinnościach członków partii pracujących w organach porządku publicznego” – wydał partyjne polecenie, aby celem tych służb stało się kompromitowanie działaczy Solidarności, a następnie likwidacja wolnego związku zawodowego.

Na początku 1981 r. przemówienie Żabińskiego z tego spotkania wydrukował „Wolny Związkowiec”, wydawany przez Solidarność Huty Katowice. Tzw. taśmy Żabińskiego trafiły do radiowęzłów wielkich zakładów. Stanisław Kania, wówczas I sekretarz KC PZPR, wspomniał po latach: „Byłem zaskoczony nie samą konferencją, ale tym, co mówił. Nie uzgadniał tego z kierownictwem partii, przynajmniej ze mną, więc jego credo było, w swej istocie, prowokacyjne”. Dotąd nie udało się ustalić źródła wycieku taśm do Solidarności. Ale były sygnałem, że Żabiński prowadzi własną grę.

W co grał? Na początku grudnia 1980 r. spotkał się z weteranami ruchu robotniczego i grupą Wołczewa (wtedy po raz pierwszy poinformowano o jej istnieniu), składającą się w większości z pracowników Śląskiego Instytutu Naukowego, który od lat 70. spełniał funkcje usługowe wobec KW PZPR. Tamto grudniowe spotkanie zakończyło się listem do członków partii, w którym domagano się „podjęcia zdecydowanej walki ze wszelkimi przejawami wrogiej socjalizmowi działalności”.

Pojawienie się grupy Wołczewa związane było z politycznymi ambicjami, ale też obawami Andrzeja Żabińskiego. Pod koniec lutego 1981 r. rozpoczął się XXVI Zjazd KPZR. W Katowicach mówiono, że Żabiński początkowo nie był brany pod uwagę w składzie polskiej delegacji, ale znalazł się w niej na skutek interwencji Borisa Aristowa, ambasadora ZSRR w Polsce. Miało to nastąpić po tym, jak na partyjnym plenum Żabiński ostro skrytykował przygotowania do IX Nadzwyczajnego Zjazdu i jeszcze ostrzej ocenił sytuację w kraju, nad którą władze nie panują.

Po pierwszym dniu moskiewskiego zjazdu do kraju wrócił Wojciech Jaruzelski (wówczas premier), po nim Kania (ponownie polecieli na ostatni dzień obrad). W tym czasie Kreml zaproponował Żabińskiemu specjalny program pobytu. Opowiadał o nim po przyjeździe do Katowic kilku zaufanym współpracownikom. Według gen. Jerzego Gruby, wówczas komendanta wojewódzkiego MO, Żabiński miał przebywać w sowieckich sztabach, gdzie pokazywano mu plany interwencji, do której może dojść w najbliższych tygodniach pod pretekstem manewrów Sojuz ’81. W takiej sytuacji Moskwa widziałaby go na czele PZPR. „Mówił to przy mnie, pytał, kto z nim pójdzie do Warszawy, ale zastrzegam, że to były wynurzenia po dużej dawce alkoholu” – opowiadał (pod koniec 1990 r.) Gruba. Żabiński był bezkompromisowym graczem, ale czy do tego stopnia, żeby rwać się do władzy po radzieckiej inwazji? „Choć wtedy nie odrzucałem takiej możliwości, to po latach uważam, że to raczej była gra radzieckich, w której Kanię i Jaruzelskiego straszono Żabińskim”.

W tamtym czasie sytuacja w kraju dramatycznie się zaogniała. 19 marca, na posiedzeniu WRN w Bydgoszczy, funkcjonariusze MSW pobili działaczy Solidarności, w tym Jana Rulewskiego, szefa regionu. To zdarzenie spowodowało najostrzejszy konflikt między władzą a Solidarnością od sierpnia 1980 r. 27 marca w czterogodzinnym strajku ostrzegawczym wzięło udział ponad 14 mln osób, w tym miliony członków partii. Władze związku przenosiły swoje siedziby do wielkich zakładów pracy. Na 31 marca zapowiedziano bezterminowy strajk generalny.

Do Warszawy przyleciała grupa oficerów sowieckiego Sztabu Generalnego i sztabu wojsk Układu Warszawskiego, z marszałkiem Wiktorem Kulikowem na czele. W świat poszedł groźny komunikat, że trwające wielkie manewry wojskowe Sojuz ’81 zostają bezterminowo przedłużone. W książce „Zatrzymać konfrontację” Stanisław Kania ujawnia, że dzwonił do niego z Moskwy Leonid Breżniew z sugestią, aby skompromitować opozycję przez „wykrycie” dwóch, trzech składów broni. Domagał się natychmiastowego wprowadzenia stanu wojennego. Ostatecznie 30 marca zawarto w Warszawie porozumienie i do strajku nie doszło. A 7 kwietnia ogłoszono zakończenie manewrów.

Wydarzenia w Bydgoszczy i udział członków partii w strajku ostrzegawczym przyspieszyły bieg wydarzeń w samej PZPR. 15 kwietnia w Toruniu 750 delegatów powołało reformatorskie Forum Porozumienia Partyjnego. Tzw. poziomki zażądały zmian w składzie Biura Politycznego, zniesienia cenzury, zwołania dwuetapowego zjazdu (pierwszy – wybór władz, drugi – opracowanie nowego programu partii) oraz tajnego głosowania przy wyborze kandydatów na zjazd. To zapowiadało drugą rewolucję – po powstaniu Solidarności – tym razem w samej partii.

Komitet Centralny wyznaczył termin nadzwyczajnego zjazdu na 14–18 lipca. Rozpoczęła się burzliwa kampania wyborcza. Niebawem, bo 15 maja 1981 r., otwartą działalność rozpoczęło Katowickie Forum Partyjne przy KW PZPR. Pewnie tylko zbiegiem okoliczności, dzień po ukonstytuowaniu się KFP, w Moskwie odbyło się tajne spotkanie Leonida Breżniewa, Ericha Honeckera i Gustáva Husáka (szefów partii komunistycznych w ZSRR, NRD i Czechosłowacji), na którym rozmawiano o wymianie kierownictwa PZPR na takie, które będzie prowadziło bezwzględną walkę z kontrrewolucją.

Na pierwszym spotkaniu KFP było ponad sto osób. Przyjęto cztery rezolucje. W całości ujawniono je 27 maja w biuletynie „O socjalizm”. Dokumenty drukowane były w czeskiej Ostrawie. Gen. Jan Łazarczyk, były szef Wojewódzkiego Sztabu Wojskowego, opowiadał, że KFP miało tam swój „ośrodek rozwinięty”. Nie tylko ono. Od jesieni 1980 r. w KW PZPR w Katowicach trwały przygotowania do ewakuowania do Ostrawy komitetu partii, ośrodka telewizyjnego, radia i redakcji „Trybuny Robotniczej”. Przygraniczne domy wczasowe miały przyjąć działaczy partyjnych i funkcjonariuszy SB z rodzinami. To na wypadek interwencji, oporu ludności i trudnego do przewidzenia zachowania się polskiego wojska.

„Nie przypominam sobie, aby takie przygotowania czyniono w jakimkolwiek innym województwie przygranicznym” – twierdzi Wojciech Jaruzelski. W książce „Stan wojenny. Dlaczego…” generał pisze, że takie ośrodki jak Ostrawa odgrywały dla polskich partnerów rolę „bojowo-inspirującą”. Rezolucje KFP miały właśnie taką wymowę. Czego dotyczyły?

W sprawach PZPR: „W partii w ostatnim okresie ujawniają się tendencje rozbijackie i likwidatorskie, podważające jej marksistowsko-leninowską istotę, osłabiające jej zdolność do obrony ustroju socjalistycznego (…) a narastającej groźbie puczu rewizjonistycznego w partii towarzyszy bierna i w efekcie przyzwalająca postawa kierownictwa PZPR”.

W sprawie zamazywania rzeczywistego oblicza i istoty kontrrewolucji: „Odnosi się wrażenie, że określonym czynnikom w naczelnych organach władzy państwowej zależy na tym, aby Solidarność przejmowała zadania organów porządku bezpieczeństwa publicznego, aby w ten sposób tworzono system dwuwładzy”. Dalej KFP protestuje „przeciwko dopuszczeniu Solidarności do zastępowania władzy konstytucyjnej”. Autorzy rezolucji odnosili się m.in. do wydarzeń w Otwocku, gdzie mediatorem pomiędzy zabarykadowanymi w komisariacie milicjantami a otaczających ich tłumami był Adam Michnik.

O internacjonalistycznej roli PZPR: „Budownictwo socjalistyczne w naszym kraju jest elementem światowego procesu rewolucyjnego, etapem światowej rewolucji komunistycznej (…) obowiązkiem PZPR jest uwzględnienie w swoich działaniach międzynarodowych skutków obecnej sytuacji w Polsce”.

O środkach masowego przekazu: „Ułatwiają działania o antysocjalistycznym charakterze, jak np. atak na aparat bezpieczeństwa wewnętrznego. (…) Żądamy, by prasa partyjna, będąca własnością partii, służyła interesom budownictwa socjalistycznego i walce z kontrrewolucją”.

Na kolejnym spotkaniu KFP uchwaliło rezolucję w formie „10 pytań do członków Biura Politycznego”. Oto jedno z nich: „Czy członkowie Biura Politycznego dostrzegają postępujący od sierpnia 1980 r. dalszy rozkład partii i groźbę utraty przez nią marksistowsko-leninowskiego charakteru?”.

Kraj żył zamachem na papieża (13 maja), a od 28 maja śmiercią prymasa Stefana Wyszyńskiego, stąd informacje o KFP ledwo przedzierały się do świadomości społeczeństwa. W krótkim wywiadzie w „Trybunie Robotniczej” przedstawiono jedynie czterech liderów KFP: Wsiewołoda Wołczewa, Szczepana Wysockiego, Stefana Owczarza i Grzegorza Kmitę. „Uznaliśmy w końcu za stosowne włączyć się do dyskusji toczącej się w kraju nad obliczem partii” – mówił Wołczew.

Całość dokumentów KFP opublikowała „Gazeta Krakowska”, kierowana przez Macieja Szumowskiego, sprzyjająca partyjnym reformatorom. Dostarczył je Józef Klasa, kierownik Wydziału Prasy, Radia i Telewizji KC PZPR. Można się domyślać, że miał na to zgodę kogoś z najwyższych władz partii. Cel nagłośnienia powstania KFP był jasny: chodziło o skompromitowanie takich inicjatyw i ich patronów.

Krajowa prasa generalnie nie zostawiała na KFP suchej nitki. Głos zabrała – piórem Jerzego Urbana – także POLITYKA. „Katowickie Forum nie analizuje realnej rzeczywistości, tylko operuje wszelkimi epitetami politycznymi i ideologicznymi – pisał Urban. – Jak ten czyściutki marksizm-leninizm praktykować wbrew partii, wbrew KC, wbrew społeczeństwu? Nie zawierać – mówią uczestnicy Forum – porozumień, nie dopuszczać swobody wypowiedzi w partii i w prasie, nie dopuszczać do zjazdu odchyleńców – w porządku. Tylko jak w realnej polskiej rzeczywistości 1981 r. tej sztuki dokonać?”.

5 czerwca sowiecka agencja TASS po raz kolejny pochwaliła katowickich komunistów za dokonanie zasadniczej marksistowsko-leninowskiej oceny sytuacji w Polsce. Wojciech Jaruzelski w swojej książce „Stan wojenny…” napisał, że po tym komunikacie „czekaliśmy na jeszcze mocniejsze uderzenie”. No i przyszło. Wieczorem ambasador Aristow przekazał list wystosowany przez KC KPZR do KC PZPR. Miał być tajny, ale szybko przedostał się do prasy. Wywołał oburzenie – odebrany został jako przejaw mieszania się ZSRR w wewnętrzne sprawy Polski.

Autorzy listu w negatywnym świetle przedstawili dotychczasowy bieg wydarzeń w Polsce, po czym pisali: „Istnieje jeszcze możliwość niedopuszczenia do najgorszego (…) do zapobieżenia katastrofie narodowej (…) lecz wymaga to rewolucyjnego zdecydowania samej partii, jej aktywu i kierownictwa”. Wyrażali nadzieję, że KC PZPR „potrafi znaleźć się na wysokości swej historycznej odpowiedzialności”, w czym dopomoże mu KC KPZR, „wszyscy radzieccy komuniści, a nawet cały naród radziecki”.

Rakowski pisał w „Dzienniku”, że zainteresował go język, którym posługują się autorzy listu: „To nie jest radziecki sposób wyrażania się. Nie wykluczam, że korzystano z bratniej pomocy polskich marksistów-leninistów”.

List kończył się apelem: „Czas nagli. Partia może i powinna znaleźć w sobie siły, aby przełamać bieg wydarzeń i jeszcze przed IX Zjazdem skierować je we właściwy nurt”.

Taką próbę podjęto na XI Plenum (9 czerwca). Wcześniej KFP wysłało list do uczestników partyjnego gremium. Na Plenum zaatakowano Kanię i Jaruzelskiego i zażądano odłożenia terminu zjazdu. Najdalej poszedł Tadeusz Grabski, który zgłosił wniosek o wotum nieufności dla Biura Politycznego i I sekretarza KC. Pytał w stylu katowickich komunistów: „Czy członkowie Biura Politycznego są zdolni do wyprowadzenia kraju z kryzysu politycznego, w składzie obecnym, pod przewodnictwem tow. Kani?”. Odbyło się głosowanie: za usunięciem Kani było 24 działaczy, przeciw – 89.

Kolejny list KFP wysłało już do delegatów na IX Zjazd. „Uważamy, że w partii nie może być jedności z ludźmi, którzy w jawnej lub zawoalowanej formie podważają założenia marksizmu-leninizmu, z siłami prawicowo-oportunistycznymi i socjaldemokratycznymi”. Wymieniono osoby, które nie powinny znaleźć się we władzach partii, m.in. Mieczysław Rakowski, Krystyn Dąbrowa (I sekretarz z Krakowa), Józef Klasa, Stefan Bratkowski i Maciej Szumowski.

Na IX Zjeździe zapadła decyzja o likwidacji wszelkich organizacji pozastatutowych w partii. Żabiński przestał być członkiem Biura Politycznego. W połowie sierpnia 1981 r. Rada Programowa KFP ogłosiła, że dotychczasowa struktura przekształca się w Seminarium Marksistowsko-Leninowskie przy Wojewódzkim Ośrodku Kształcenia Ideologicznego KW PZPR w Katowicach.

KFP zmieniło szyld, ale nie cele. W 1994 r. odtajniona została (na potrzeby sejmowej Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej) notatka sporządzona 27 listopada 1981 r. przez Główny Zarząd Polityczny Wojska Polskiego, która informuje, że Żabiński rozpowszechnia opinie, iż „gen. Jaruzelski dąży do finlandyzacji Polski i czyni wszystko, aby zepchnąć partię na drugi plan”. Dalej wojskowi informują o spotkaniu Żabińskiego, katowickiego wojewody i komendanta milicji z konsulem generalnym ZSRR w Krakowie (z okazji rocznicy rewolucji październikowej), na którym „sugerowano towarzyszom radzieckim potrzebę przyspieszenia terminu wkroczenia czołgów radzieckich do Polski”. Toasty katowickiej delegacji – w odróżnieniu od innych gości – sprowadzały się „wyłącznie do prośby o szybką pomoc Armii Radzieckiej oraz zagwarantowania rodzinom działaczy partyjnych bezpieczeństwa i materialnej pomocy”.

Na tym rocznicowym spotkaniu obecni byli członkowie KFP pod swoim starym szyldem. „Katowickie Forum, które wspiera I sekretarza KW, rozpowszechnia informację słowną i w postaci ulotki, skierowaną w swej treści przeciwko prezesowi Rady Ministrów i wicepremierowi Rakowskiemu. Akcentuje się i podkreśla ich bliskie koligacje i współpracę nad demontażem partii i rządu” – informowali wojskowi.

Stan wojenny zmiótł Andrzeja Żabińskiego ze stanowiska sekretarza największej organizacji partyjnej i ostatecznie zlikwidował Katowickie Forum Partyjne. Jego myśl błąkała się jednak jeszcze długo, tu i ówdzie, po korytarzach władzy PRL.

Cytowane w artykule wypowiedzi, jeśli nie zaznaczono inaczej, pochodzą z archiwum autora artykułu i z książki „Zanim padły strzały”, której jest współautorem z Markiem Kempskim.

Polityka 24.2011 (2811) z dnia 05.06.2011; Historia; s. 63
Oryginalny tytuł tekstu: "Wypijmy za czołgi"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Świat

Dlaczego Kamala Harris przegrała i czego Demokraci nie rozumieją. Pięć punktów

Bez przesady można stwierdzić, że kluczowy moment tej kampanii wydarzył się dwa lata temu, kiedy Joe Biden zdecydował się zawalczyć o reelekcję. Czy Kamala Harris w ogóle miała szansę wygrać z Donaldem Trumpem?

Mateusz Mazzini
07.11.2024
Reklama