Historia

Parowce na powstańców

Panorama flotylli na Wiśle. Od lewej: parowce Bug i Narew, kanonierka Nr 2, kuter, kanonierka Nr 1 i parowiec Wisła Panorama flotylli na Wiśle. Od lewej: parowce Bug i Narew, kanonierka Nr 2, kuter, kanonierka Nr 1 i parowiec Wisła AN
W tłumieniu powstania styczniowego, które wybuchło 147 lat temu, udział brały nie tylko piesze i konne pułki carskiej armii. W tym celu stworzono również na Wiśle flotyllę, która operowała od lutego 1863 do lipca 1864 r.
Plan Warszawy z 1867 r. Cyframi zaznaczono: 1. Wachta bielańska 2. Prowizoryczna stocznia 3. Cytadela Aleksandrowska, koszary armii carskiej 4. Wachta łazienkowskaAN Plan Warszawy z 1867 r. Cyframi zaznaczono: 1. Wachta bielańska 2. Prowizoryczna stocznia 3. Cytadela Aleksandrowska, koszary armii carskiej 4. Wachta łazienkowska

W pierwszych miesiącach 1863 r., krótko po wybuchu powstania, namiestnik Królestwa Polskiego wielki książę Konstantin Nikołajewicz Romanow (honorowo noszący stopień generała-admirała) zaproponował utworzenie na Wiśle flotylli złożonej z uzbrojonych statków parowych i żaglowo-wiosłowych. Jako obsadę tych jednostek przewidziano jedną z kompanii tzw. gwardiejskogo fłotskogo ekipaża. Formacja ta, której nazwę można tłumaczyć jako gwardyjską załogę okrętową, została utworzona 16 lutego 1810 r. Jej zadaniem była ochrona przepraw rzecznych i mostów dla wojsk lądowych oraz zaopatrywanie armii drogami wodnymi. Uczestniczyła w tej roli m.in. na Wiśle podczas kampanii 1813 i 1831 r.

Pomysł namiestnika został zaakceptowany i krótko potem na obsadę flotylli wyznaczono stacjonującą w Sankt Petersburgu 4 kompanię ekipaża pod dowództwem kapitana-lejtnanta Konstantina Niebolsina (dowódcy jachtu cesarskiego „Koroliewa Wiktoria”). W jej skład wchodziło pięciu lejtnantów (Aleksandr Martianow, Nikołaj Matiuszkin, Nikołaj Niewachowicz, Aleksiej Pazuchin oraz Aleksandr Rembielinskij), 20 podoficerów, 6 muzyków, 150 marynarzy i dwóch koniuszych. W ciągu doby jednostka była gotowa i 6 lutego wyruszyła koleją do Warszawy. Tu została przedstawiona namiestnikowi, a następnie zakwaterowana w koszarach Cytadeli (noszącej wówczas nazwę Aleksandrowskiej).

Okręty z wiosłami

Namiestnik nakazał niezwłoczne utworzenie flotylli z tych środków, jakie były pod ręką: jednodziałowej żelaznej kanonierki wiosłowej Nr 1, żelaznej barki towarowej, ośmiu drewnianych szalup i dwóch prywatnych łodzi zarekwirowanych w Warszawie. W Nowogieorgijewsku (taką nazwę nosił w latach 1834–1915 Modlin) przejęto od wojsk inżynieryjnych łódź kanonierską Nr 2 (uzbrojoną w rodzaj lekkiej haubicy, tzw. jednoróg) oraz dwie 6-wiosłowe drewniane jolki. Natomiast z Sankt Petersburga przysłano koleją 4 kutry wraz z oddziałem artylerzystów rakietnoj komandy pod komendą konduktora Gudkowa; obsługiwali oni stojaki do wypuszczania rakiet, tzw. rakietnyje stanka.

15 marca tak przygotowana flotylla przystąpiła do kontroli ruchu na Wiśle. Na rzece umieszczono obie kanonierki na tzw. brandwachtach (posterunkach wodnych). Pierwszą zainstalowano na wysokości Bielan; składała się z 30 osób załogi i oficera, zakwaterowanych w wynajętym baraku w pobliżu klasztoru kamedułów. Do ochrony jednostki przydzielono 12 kozaków. Drugą (zwaną łazienkowską, liczącą 42 ludzi) brandwachtę umieszczono koło Czerniakowa, gdzie w miasteczku wynajęto dla niej dom i przydzielono 25 kozaków.

Nadzorowaną część rzeki podzielono na 6 odcinków. Każdy patrolowany był przez oddział składający się z podoficera i 6 marynarzy, obsadzający jedną szalupę (z przydzielonym czółnem). Patrole wykonywano co 3 godz. w ciągu dnia, a co półtorej w nocy. Pierwszymi dowódcami zostali lejtnanci: Pazuchin – brandwachty bielańskiej, Matiuszkin – łazienkowskiej. Od marca do października 1863 r. patrole te ujęły na Wiśle ponad 50 powstańców bądź ludzi podejrzanych o udział w powstaniu.

31 marca 1863 r. doszło do jedynego w tym okresie przypadku zastosowania rosyjskiej artylerii okrętowej na Wiśle. Ok. godz. 20 do bielańskiej brandwachty zbliżył się parowiec „Płock” (należący do Spółki Żeglugi Parowej Andrzeja Zamoyskiego) z 40 pasażerami na pokładzie, kierowany przez szypra Büchnera. Statek nie zatrzymał się do kontroli, zatem lejtnant Rembielinskij rozkazał oddanie strzału ostrzegawczego (ślepym pociskiem). Wówczas na „Płocku” zatrzymano maszynę i niesiony prądem rzeki parowiec zbliżył się do kanonierki. Wysłano w jego kierunku szalupę z Rembielińskim i celnikiem. Nie znaleźli oni niczego podejrzanego, zaś polscy pasażerowie nie wyrazili żadnych protestów. Jedynie chorąży Paktielejew (lub Paktielajew) z garnizonu warszawskiego z oburzeniem zgłosił, że „jedzie z tajnym materiałem do JCM wielkiego księcia namiestnika i zgłosi mu raport o przymusowym zatrzymaniu”. Najprawdopodobniej to właśnie ów krewki chorąży namówił szypra do wyminięcia brandwachty pod pełną parą.

Uzbrojna Wisła

11 kwietnia doszło do pierwszej we flotylli awarii. Płynąca pod żaglem kanonierka Nr 1 starała się zacumować w odnodze rzeki. Jednak przesunięcie działa, zbyt ciężkiego na jednostkę o dość niewielkiej wyporności, doprowadziło do jej zatonięcia. Dla podniesienia łodzi postanowiono wynająć dwie berlinki (duże łodzie o płaskich dnach), jednak początkową cenę 30 srebrnych rubli za obie, polscy właściciele następnego dnia podnieśli do 60 za każdą. Podobna sytuacja wynikła przy próbie zdobycia pływającego dźwigu. Ostatecznie marynarzom udało się po dwóch dniach pracy podnieść łódź własnymi siłami.

W tym czasie do Prus wysłano kapitana-lejtnanta Arsieniewa i inż. Michajłowa z misją pozyskania nadających się do służby we flotylli parowców. Po odwiedzinach w Toruniu, Gdańsku, Szczecinie i Elblągu zdecydowali się na zakup jednego statku (bocznokołowego holownika) od bydgoskiego kupca Juliusa Rosenthala, zaś w gdańskiej stoczni Klawittera zamówili sześć lekkich żelaznych szalup 4-wiosłowych z miękkimi siedziskami.

Statek dotarł do Warszawy 17 kwietnia, gdzie nadano mu nazwę „Wisła”. Do początku maja odbył jeden rejs do Nowogieorgijewska oraz pięć do Torunia, przywożąc na holowanych berlinkach m.in. uzbrojenie, proch i amunicję. 12 maja, 25 wiorst (ok. 27 km) za Nowogieorgijewskiem, „Wisła” uderzyła o dno i zatonęła. Pasażerowie i ładunek zostali wysłani na wynajętych łodziach do Płocka i Włocławka, zaś w nocy, w celu podniesienia statku, do jego burt dostawiono dwie łodzie towarowe. Ratowanie „Wisły”, początkowo zapowiadające się na proste zadanie, zamieniło się w poważną operację wojskową – pojawiły się bowiem plotki, że do miejsca wypadku zmierzają liczące do 5 tys. powstańców wojska, w związku z czym dla ochrony prac ratowniczych podesłano marynarzom posiłki. Parowiec podniesiono 27 maja i po tymczasowym załataniu dziur odholowano do stoczni Zamoyskiego na Solcu, gdzie 1 czerwca wyciągnięto „Wisłę” na pochylnię i wyremontowano.

Oprócz służby na rzece oddziały gwardiejskogo ekipaża wzięły udział w kilku operacjach lądowych. Pierwsza, dowodzona przez generała-majora Rallego, rozpoczęła się wyruszeniem z Warszawy 14 maja, a skończyła 1 czerwca. Uczestniczył w niej oddział 40 marynarzy wraz z działem zdjętym z kanonierki Nr 1, wiezionym na dwukółce (w czasie przeprawy przez las przenoszono je ręcznie). W bitwie, w której ostatecznie nie użyto artylerii, zginęło 15 powstańców, a Rosjanie zdobyli kilka koni. Jednego z nich oddali marynarzom – ci go sprzedali, a pieniądze podzielili między siebie.

5 kwietnia petersburskim stoczniom (Iżorskiej i Karra-Makfersona) zlecono budowę dwóch parowców. Były przeznaczone specjalnie dla wiślanej flotylli. Przewidziano dla nich nazwy „Narew” i „Bug”. Pierwszy okręt kosztował dokładnie 21 483 srebrnych rubli i 76 i ćwierć kopiejki, dla drugiego znana jest przybliżona cena 21,5 tys. rubli. Były to jednostki o dość ciekawej konstrukcji; pomimo małej wyporności i niewielkiego zanurzenia, dzięki 24-funtowemu działu posiadały całkiem pokaźną siłę ognia.

Parowce montowano w Warszawie, gdzie w tym celu przysłano z Sankt Petersburga 25 majstrów pod kierownictwem inż. Paszynina. Miejsce na budowę pochylni – w pobliżu Cytadeli – zostało wcześniej ustalone przez naczelnika inżynierów Królestwa Polskiego majora Fejchnera. Wznosił ją także przybyły z Sankt Petersburga inż. Michajłow (wraz z czterema majstrami).

Na początku czerwca przybyły części statku „Narew”. Rozpoczęto montaż parowca i już 27 czerwca kadłub był gotowy do zwodowania (dla którego konieczne było pogłębienie dna rzeki), do czego doszło 5 lipca w obecności namiestnika oraz jego małżonki wielkiej księżnej Aleksandry. Całość prac wyposażeniowych zakończono na początku września. Próby wykazały wprawdzie stabilną i niezawodną pracę napędu, ale również niedostateczne (w stosunku do projektowanych) osiągi, szczególnie przy żegludze pod prąd. Winne było temu prawdopodobnie niedokładne ustawienie maszyny i kotła w kadłubie. Następnie parowiec popłynął do Bielan, gdzie przeprowadzono próbne strzelanie z działa.

Rakietowi marynarze

W przypadku „Bugu” największy problem sprawiły ważący 656 kg kocioł oraz 24-funtowe działo. Części kadłuba przysłano do Warszawy 11 lipca, pięć dni później przystąpiono do montażu, a zwodowano parowiec 24 sierpnia. Instalacja maszyny i wyposażanie jednostki trwało ponad miesiąc i dopiero 10 października parowiec przeszedł próby maszyny i artylerii, przy których wykazał się lepszą prędkością i mniejszym zanurzeniem od swojego bliźniaka.

W tym czasie oficerowie kompanii otrzymali nowe przydziały, a marynarze wzięli udział w kolejnej ekspedycji lądowej. 23 lipca z Warszawy wyruszyła grupa dowodzona przez generała-majora Kridnera, w której skład weszło 50 marynarzy i czterech oficerów. Udała się ona w pościg za oddziałem powstańczym Józefa Jankowskiego. Ekspedycja trwała 12 dni; marynarze przebyli 427 km, zorganizowali przeprawy przez Pilicę i Wisłę. Zmuszony pościgiem Jankowski rozpuścił swój oddział, a wielu powstańców trafiło do rosyjskiej niewoli.

18 sierpnia wyruszyła kolejna ekspedycja (również pod dowództwem gen. Kridnera), w której składzie znalazło się 26 marynarzy, wyposażonych w dwa rakietnoje stanka z 30 rakietami. Po przejściu guberni warszawskiej i lubelskiej natknęli się na oddział powstańczy Zielińskiego, z którym stoczyli 25 sierpnia potyczkę pod Mysłowem. Z obozu marynarze wzięli jeden stanok z ośmioma rakietami i biegiem udali się, w ślad za łańcuchem piechoty, przez usiane trupami powstańców pole. Po przebyciu małego zagajnika wyszli na polanę o szerokości ok. wiorsty, gdzie odstraszyli rakietami galopujący w nieporządku oddział powstańczej jazdy.

31 sierpnia wysłano kolejną ekspedycję (pod komendą generała-majora Tolla), w której skład weszło 11 marynarzy wraz z dwoma rakietnymi stankami. 9 września wyruszyli oni z Czyżowa (dokąd dojechali koleją) na poszukiwanie powstańców. We wsi Piaski wykryli mały oddział szlachecki i wzięli do niewoli ośmiu Polaków. 15 września do Czyżowa przybył samodzielny oddział marynarzy (17 ludzi i kilka rakietnych stankow) pod dowództwem Rembielińskiego, który odbył dwie jednodniowe wyprawy w okoliczne lasy. Był to ostatni przypadek pieszej aktywności marynarzy gwardiejskogo ekipaża w czasie powstania styczniowego.

Poza montażem dwóch parowców, w warszawskich warsztatach przeprowadzano również prace na innych jednostkach flotylli. We wnętrzu „Wisły” zainstalowano okratowane stanowiska, skonstruowane tak, aby marynarze mieli zarówno dobrą pozycję strzelecką, jak i byli chronieni przez żelazne nadburcie. Poza tym na dziobie i rufie dodano po 1-funtowym falkonecie, urządzono oddzielną kajutę dla pilota oraz wydzielono tzw. kriujt-kamerę (skład na proch). Na kanonierce Nr 1 wymieniono wiosła oraz feralne działo na ćwierćpudowy jednoróg. Uzbrojono również barkę towarową (w działko 1-funtowe i dwa rakietnyje stanka).

Przeciwpowstańczy parowiec

Próby zaszkodzenia flotylli ze strony powstańców, choć mało skuteczne, jednak się zdarzały. Gdy kuter Nr 1 pewnego razu przepływał pod mostem, zrzucono zeń deskę, która trafiła siedzącego na pokładzie trębacza Wasiliewa, miażdżąc mu palec. Sprawcę ujęto, a na przesłuchaniu zeznał, że rzucił deskę, gdyż „nie podobało mu się, jak marynarze nierówno wiosłowali”. Z kolei na marynarza Matwieja Orłowa napadło pięciu Polaków; napadniętego uratowali wezwani jego krzykiem saperzy. U jednego z napastników pod cywilnym ubiorem wykryto powstańczy mundur, wszyscy zaś zostali odprawieni na etap (czyli zesłani na Sybir).

W październiku 1863 r. „Wisła” z barką i wynajętymi szkutami na holu odbyła trzy rejsy z Warszawy do Nowogieorgijewska. Do twierdzy przewożono ołów, a w drodze powrotnej nieuzbrojone granaty. Poza tym transportowano w obie strony żołnierzy i jeńców. Oprócz tego parowiec odbył jesienią dwa rejsy do Prus, skąd przyholował na trzech barkach 90 t bomb, granatów i kartaczy.

14 października przybyła nad Wisłę 3 kompania ekipaża pod dowództwem kapitana-lejtnanta Osietrowa. Ze względu na zbliżającą się zimę jednostka otrzymała 30 kożuchów i 120 półkożuszków. Zwolniona 4 kompania powróciła do Sankt Petersburga i w czasie najbliższej parady wojskowej otrzymała publiczną pochwałę i podziękowania od cara Aleksandra II. W czasie siedmiomiesięcznej służby zmarli (we wszystkich przypadkach powodem śmierci było przeziębienie powiązane z ogólnym wyczerpaniem organizmu) lejtnant Pazuchin oraz dwóch marynarzy.

Dalsza służba warszawskiej flotylli początkowo nie różniła się zasadniczo od dotychczasowej: kontrola ruchu na rzece poprzez brandwachty, transport wojska i ładunków, ochrona mostów itd. Jednak 20 listopada 1863 r. Wisła została skuta lodem i odtąd wszystkie okręty pozostawały w pobliżu warszawskiego portu. Mniejsze jednostki wyciągnięto na brzeg, zaś w pełnej bojowej gotowości pozostawiono parowce „Bug” i „Narew” oraz dwa kutry.

Lód zszedł z rzeki w lutym 1864 r. i wówczas jednostki flotylli mogły ponownie podnieść banderę i wrócić do służby. W marcu „Narew” udała się w kierunku granicy pruskiej, gdzie na wysokości Nieszawy parowiec zaczął pełnić rolę nowej brandwachty.

7 lipca 1864 r. głównodowodzący wojskami w Królestwie Polskim feldmarszałek Fiodor Fiodorowicz von Berg (również ostatni namiestnik Królestwa Polskiego w latach 1863–1874), biorąc pod uwagę uspokojenie sytuacji politycznej, nakazał rozformowanie flotylli. W związku z tym „Narew” zwolniła nieszawską brandwachtę i 15 lipca wypłynęła do Warszawy. Spowodowało to gwałtowny wzrost ruchliwości powstańczej. Fakt ten przekonał dowództwo rosyjskie o wielkim pożytku, jaki statek oddaje swoją służbą przy granicy. (Polacy przezwali go ponoć „przeciwpowstańczym parowcem”).

Większość jednostek flotylli marynarze zdali 12 sierpnia w zarząd dowództwa inżynieryjnego twierdzy w Nowogieorgijewsku. Po pewnym czasie Ministerstwo Marynarki nakazało pozostawić w Królestwie jedynie „Wisłę”, a „Bug” i „Narew” rozebrać i koleją przewieźć do Sankt Petersburga (rozważano przebazowanie ich na Amur). 31 października 1864 r. wszystkie jednostki flotylli zostały rozbrojone i formalnie zakończyły czynną służbę.

26 listopada tego samego roku zwolniona 3 kompania, w liczbie 204 ludzi, wyruszyła koleją w powrotną drogę do Sankt Petersburga. Pod koniec roku odznaczono wyróżniających się w czasie polskiej kampanii oficerów obu kompanii: Osietrow otrzymał order św. Stanisława II klasy z koroną cesarską; Wiesiełago order św. Stanisława II klasy; trzej oficerowie (Bartaszewicz, Matiuszkin i Niewachowicz) ordery św. Anny III klasy, a pięciu (Andriejew, Kłokaczew, Martianow, Rembielinskij i Walkiewicz) ordery św. Stanisława III klasy.

W 1865 r. na służbie w warszawskiej flotylli pozostawały tylko parowiec „Wisła” i jeden żelazny kuter. Sporadycznie odbywały one rejsy do Nowogieorgijewska. 25 stycznia 1867 r. wydano ostateczny rozkaz rozwiązania flotylli, a 13 września „Wisłę” sprzedano pińskiemu kupcowi Ajzenbergowi. Pozostała po flotylli artyleria jakiś czas rdzewiała w Warszawie, póki nie oddano jej na złom. Kuter prawdopodobnie dołączył do wcześniej zakonserwowanych w Nowogieorgijewsku jednostek.

Rozebraniu przeznaczonych do odesłania „Narwi” i „Bugu” przeszkodziły wczesne i silne mrozy, w związku z tym operację przełożono na wiosnę 1865 r., a potem dalej odkładano. Przez kilka lat oba parowce stały zakonserwowane w Warszawie, aż ok. 1870–1871 r. rozebrano je, jednak z nieznanych powodów ostatecznie nie odesłano ani do Sankt Petersburga, ani gdziekolwiek indziej. Kadłuby obu parowców istniały jeszcze w 1888 r., podobnie jak zakonserwowane kanonierki Nr 1 i Nr 2 oraz cztery kutry (dwa z nich przez pewien czas użytkowała straż celna Ministerstwa Finansów). Ale to było już tylko wspomnienie po przeciwpowstańczej flotylli wiślanej.


Tekst opublikowany w Polityce nr 9/2008

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Andrzej Duda: ostatni etap w służbie twardej opcji PiS. Widzi siebie jako następcę królów

O co właściwie chodzi prezydentowi Andrzejowi Dudzie, co chce osiągnąć takimi wystąpieniami jak ostatnie sejmowe orędzie? Czy naprawdę sądzi, że po zakończeniu swojej drugiej kadencji pozostanie ważnym politycznym graczem?

Jakub Majmurek
23.10.2024
Reklama