Powojenna architektura modernistyczna nie ma w Polsce łatwego życia. Wszystko co powstało w PRL-u z miejsca uznawane jest za komunistyczne koszmarki i spisywane na straty. W ten sposób z krajobrazu polskich miast zniknęło już wiele wartościowych realizacji, zagrożone są kolejne. Tymczasem architekci apelują by najciekawsze modernistyczne budynki epoki PRL-u objąć opieką konserwatorską. Bez niej wrocławskie „Sedesowce” przy Placu Grunwaldzkim, poznańskie Collegium Novum, warszawskie Sady Żoliborskie czy katowickie „kukurydze” na Osiedlu Tysiąclecia mogą popaść w ruinę.