Historia

Droga do Gibraltaru

Trumna ze zwłokami generała Sikorskiego w Plymoth. Źródło: Wikipedia Trumna ze zwłokami generała Sikorskiego w Plymoth. Źródło: Wikipedia Wikipedia
Generał Władysław Sikorski nie był na tyle liczącą się postacią, aby wymóc na Wielkiej Brytanii i USA prowadzenie wobec ZSRR polityki zgodnej z polską racją stanu. Dlatego jego śmierć nikomu nie mogła przynieść politycznych korzyści.
Generał Sikorski w Gibraltarze. Zdjęcie wykonane 4 lipca 1943 roku. Źródło: WikipediaWikipedia Generał Sikorski w Gibraltarze. Zdjęcie wykonane 4 lipca 1943 roku. Źródło: Wikipedia

ZOBACZ TAKŻE: "Generał. Zamach na Gibraltarze" - recenzja filmu. "O Jezu, zabili generała! – krzyczy kurier Jan Gralewski, znajdując martwego Sikorskiego w pałacu gubernatora. Niewykluczone, że podobny okrzyk wyda zrozpaczony widz w czasie projekcji filmu. Sprawcą zabójstwa jest historyk Dariusz Baliszewski, a odpowiedzialność za współudział w tej zbrodni ponosi firma TVN, która wspaniałomyślnie dała pieniądze na produkcję filmu"


Wybuch II wojny światowej i klęska Polski w kampanii wrześniowej otworzyły przed generałem Władysławem Sikorskim szansę powrotu na scenę polityczną. Jedenastoletni okres politycznej i wojskowej marginalizacji Sikorski znosił bardzo ciężko. Dotknęły go też osobiste afronty. Generalny inspektor sił zbrojnych Edward Rydz-Śmigły zabronił mu uczestniczyć jako generałowi Wojska Polskiego w pogrzebie marszałka Piłsudskiego. Sikorski poszedł w cywilnym ubraniu.

Pamięć o upokorzeniach ze strony sanacji była zasadniczym powodem dla działań, jakie podejmował w czasie II wojny światowej w roli premiera i naczelnego wodza, zwalczając na wychodźstwie przedstawicieli obozu piłsudczykowskiego. Wobec osób, których szczególnie nie lubił, nie starał się nawet zachować pozorów sprawiedliwości. Doświadczył tego choćby były premier Felicjan Sławoj Składkowski, którego zakazał przyjąć w 1941 r. do Brygady Karpackiej, mimo jego gotowości do służenia jako zwykły żołnierz.

Na drugim krańcu Europy inny polityk, którego losy zwiążą z Sikorskim, również powrócił z politycznego wygnania. Był nim Winston S. Churchill. Jeszcze miesiąc przed wrześniem 1939 r. kariery polityczne obu wydawały się skończone. Wojna postawiła ich na pierwszym planie. Sikorski dzięki poparciu Francji został polskim premierem i naczelnym wodzem. Churchill najpierw pierwszym lordem admiralicji, a od 10 maja 1940 r. szefem rządu angielskiego. Obaj poznali się w czasie wizyty Sikorskiego w Londynie jesienią 1939 r. Kolejna rozmowa nastąpiła w o wiele bardziej dramatycznych okolicznościach 19 maja 1940 r. w siedzibie premierów Wielkiej Brytanii na Downing Street 10. Francja załamała się pod ciosami najeźdźców. Większość armii polskiej walcząca u jej boku była stracona. Zamiast zająć się ewakuacją polskich żołnierzy na Wyspy Brytyjskie, Sikorski próbował do ostatniej chwili wpłynąć na Francuzów, aby walczyli dalej u boku Anglików, ale został zignorowany.
 

Churchill w trakcie pełnej emocji rozmowy zaoferował przyjęcie w Londynie władz RP i pomoc w ewakuacji polskich oddziałów, które ocalały z kampanii francuskiej. Przede wszystkim obiecał Sikorskiemu, że wojna będzie prowadzona do „ostatecznego rozstrzygnięcia”, i nie dopuszczał możliwości „kulawego kompromisu”. Słowa brytyjskiego premiera miały swoją wartość. Kilka tygodni wcześniej z dużym trudem udało się mu przekonać ministerialnych kolegów do odrzucenia pokojowej mediacji włoskiego dyktatora Benito Mussoliniego. Churchill był rzeczywiście zdeterminowany prowadzić wojnę z III Rzeszą do ostatecznego zwycięstwa bez względu na cenę. Ważnym elementem jego strategii było przekonanie, że do pokonania Hitlera niezbędny jest udział ZSRR. Klęska Francji spowodowała, iż sprawa odciągnięcia Kremla od współpracy z Niemcami, której ofiarą padła Polska, nabrała jeszcze większej wagi w polityce brytyjskiej. Stwarzało to niebezpieczeństwo, że Brytyjczycy mogą w pewnym momencie poświęcić polskie interesy dla dobra współpracy ze Stalinem.

Generał Sikorski z profrancuskiego stał się probrytyjski do tego stopnia, że jego kontakty z Wolnymi Francuzami de Gaulle’a można było określić jako chłodne. Brytyjska dyplomacja szybko uznała premiera RP za przywódcę, który gwarantował dobrą współpracę po polskiej stronie. W latach 1941–1942 Sikorski był politykiem, z którym Churchill spotykał się najczęściej spośród premierów rządów na wychodźstwie, znajdujących się w Londynie. Brytyjczycy umiejętnie wykorzystywali próżność generała. Churchill z cierpliwością wysłuchiwał jego wywodów o położeniu militarnym i przewidywań, zazwyczaj niesprawdzających się, a następnie chwalił za przenikliwość. Rozmawiali po francusku albo korzystając z tłumacza, najczęściej ambasadora Edwarda Raczyńskiego.

Strategia generała 

Świadectwa przekonania generała o własnej wielkości można znaleźć w licznych relacjach. Słabość ta przybierała czasami zdumiewające objawy. Pod koniec stycznia 1941 r. Sikorski spotkał się z Harrym Hopkinsem, doradcą prezydenta Franklina D. Roosevelta. Sprawozdanie z rozmowy sporządził Raczyński tłumaczący ją i dobrze znający język angielski. Polski premier dopisał do niego następujące zdania: „Pan Hopkins zapewnił generała Sikorskiego jak bardzo jest zaszczycony Jego wizytą. Zdaje sobie sprawę, że nie ma przed sobą jakiegoś Prezesa Komitetu Narodowego, ale Szefa Rządu, którego legalność formalna i istotna nie podlega najmniejszej dyskusji”.

Strategia Sikorskiego zakładała przywrócenie Polski w przedwojennych granicach. Także włączenie do niej Wolnego Miasta Gdańska oraz terytoriów niemieckich Prus Wschodnich i Śląska Opolskiego. W tym celu rząd RP starał się zaznaczyć swoje miejsce u boku brytyjskiego, a od grudnia 1941 r. także amerykańskiego sojusznika, poprzez tworzenie armii i użycie jej w wojnie. W najbardziej krytycznym dla Londynu okresie (1940–1942) polskie siły zbrojne, choć stosunkowo nieliczne, były Brytyjczykom bardzo przydatne. Sikorski nie stawiał zresztą większego oporu w ich użyciu.

Napaść III Rzeszy na ZSRR 22 czerwca 1941 r. groziła w dłuższej perspektywie marginalizacją pozycji rządu RP w polityce brytyjskiej. Brytyjczycy odegrali istotną rolę w normalizacji stosunków pomiędzy rządem polskim a ZSRR (układ z 30 lipca 1941 r.). Sikorski wykazał polityczną determinację mając wsparcie Londynu. Zawarł układ, choć spowodowało to dymisję trzech ministrów, a prezydent Raczkiewicz odmówił zgody na jego podpisanie. Moskwa zgodziła się na nawiązanie stosunków dyplomatycznych z rządem polskim, amnestię dla uwięzionych polskich obywateli oraz utworzenie spośród nich armii w ZSRR. Układ – zawarty przez Sikorskiego i radzieckiego ambasadora Iwana Majskiego w obecności Churchilla – pozostawiał w dalszym ciągu otwartą sprawę granicy pomiędzy obu państwami. Generał nie dał się zwieść zwolennikom tezy, że czekanie na klęski ZSRR wymusiłoby na Stalinie ustępstwa i potwierdzenie granicy sprzed radzieckiej agresji 17 września 1939 r. Dalsze wydarzenia dosyć szybko potwierdziły jego racje, natomiast, co jest prawie w Polsce nieznane, gotów był podpisać układ w wersji, która dałaby ograniczone możliwości zwalniania więzionych i zesłanych w głąb ZSRR obywateli polskich. Dopiero w ostatniej chwili brytyjski ambasador Stafford Cripps uzyskał na Kremlu zgodę na pełną amnestię dla nich.

Sikorski miał okazję dwukrotnie spotkać się ze Stalinem na początku grudnia 1941 r., gdy odwiedził formowaną w ZSRR armię polską. Rozmowy odbyły się na Kremlu, kiedy Wehrmacht znajdował się kilkadziesiąt kilometrów od Moskwy. Stalin zaproponował polskiemu premierowi uzgodnienie przebiegu granicy. Zapewniał Sikorskiego: „Bądźcie spokojni, nie skrzywdzimy Was”. Generał nie podjął tematu, stwierdzając, że polska granica wschodnia jest nienaruszalna.

Czy Sikorski popełnił błąd odmawiając dyskusji na temat granicy, co mu niejednokrotnie zarzucano? Nie ma jednoznacznej odpowiedzi, choć dzisiaj wiemy, co Stalin miał na myśli, kiedy mówił, że nie chce skrzywdzić Polaków. Z odtajnionych po upadku ZSRR dokumentów wynika, że Rosjanie rozważali w grudniu 1941 r. koncepcję pozostawienia Polsce Białegostoku i Wilna, w zamian Lwów przypadłby ZSRR – lub na odwrót. Jest to jedyny znany przypadek wskazujący, że Kreml był gotów zgodzić się na przebieg granicy z Polską korzystniejszy dla niej niż obecna linia narzucona polskim komunistom w 1944 r. Czy Stalin dotrzymałby takiego porozumienia w momencie, kiedy jego armie zajmowały te miasta i był panem sytuacji w Europie Wschodniej pod koniec wojny? Wydaje się to wątpliwe. Wszak odebrał Czechosłowacji Ruś Zakarpacką pomimo wcześniejszego uznawania jej przynależności do tego państwa.

Nie wiemy, jakie wrażenie Stalin wyniósł ze spotkań z polskim przywódcą, który był bardzo pewny siebie. Dyktator odnosił się do Sikorskiego z szacunkiem, ale wątpliwe, aby postrzegał generała jako wybitną postać. Z kolei Sikorski, w relacji, jaką zdał ambasadorowi brytyjskiemu, ocenił wysoko osobę Stalina. Telegram Crippsa trafił szybko na Kreml dzięki radzieckiej agenturze w Londynie. Polski premier unikał też później wyrażania negatywnych opinii o Stalinie w rozmowach z politykami brytyjskimi i amerykańskimi, mimo pogorszenia się stosunków z ZSRR.

W relacjach z Moskwą Sikorski odwoływał się do brytyjskiego poparcia jako środka nacisku na ZSRR. Strategia ta dawała w czasie radzieckich klęsk w drugiej połowie 1941 r. niewielkie efekty, a później coraz częściej zawodziła. Brytyjczycy nie mieli większych możliwości wpływania na politykę Stalina, a poza tym traktowali sprawę polską instrumentalnie. Świadczyło o tym naleganie przez Churchilla na ewakuację armii polskiej dowodzonej przez generała Władysława Andersa z ZSRR na Środkowy Wschód. Brytyjski premier wymógł na swoich dowódcach, aby zgodzili się przyjąć kilkadziesiąt tysięcy polskich cywilów, którzy wraz z armią zostali ewakuowani do Persji wiosną i latem 1942 r. Sikorski był początkowo niechętny ewakuacji wojska, ale został postawiony przed faktami dokonanymi przez Wielką Brytanię i ZSRR. Z punktu widzenia Londynu najważniejsze było wzmocnienie brytyjskich sił na Bliskim Wschodzie w sytuacji, gdy wojska niemieckie znajdowały się kilkadziesiąt kilometrów od Kairu.

Sikorski nie był tak nieustępliwy wobec Brytyjczyków, jak się go dzisiaj próbuje przedstawiać i jak on sam czynił to wobec swoich ministrów. Nie oznaczało to, że był brytyjską marionetką. Premier przejawiał niezależność w sprawach najważniejszych, jak przyszłe miejsce Polski w powojennej Europie i kształt granic państwa polskiego. Na tym tle doszło do najpoważniejszego starcia z Churchillem w pierwszych miesiącach 1942 r. Rząd polski dążył wtedy do udaremnienia uznania przez Brytyjczyków radzieckiej aneksji Litwy, Łotwy i Estonii, widząc w tym zagrożenie dla bezpieczeństwa Polski. Konfrontacja Sikorskiego z Churchillem trwała do końca maja 1942 r. Brytyjsko-radziecki układ sojuszniczy został ostatecznie zawarty bez jakichkolwiek odniesień do powojennych granic ZSRR. Sikorski traktował to jako dyplomatyczny sukces, choć jego rzeczywistym ojcem był prezydent Roosevelt. Presja amerykańska skłoniła Brytyjczyków do porzucenia pomysłów uznania radzieckich zdobyczy wyniesionych ze współpracy z Hitlerem. Z kolei czynnikiem, który przekonał Stalina do chwilowego wycofania się z żądań terytorialnych, były klęski militarne. Komunistyczny dyktator był przekonany, że o ostatecznym kształcie granic zadecyduje układ sił pod koniec wojny. Jego nadzieje, iż po odrzuceniu Niemców spod Moskwy losy wojny odwrócą się całkowicie, okazały się jednak nazbyt optymistyczne.

Polska wersja 

Dyplomacja brytyjska starała się wprawdzie łagodzić napięcia w stosunkach pomiędzy rządem RP a Kremlem, ale w okresie od lata 1942 r. do wiosny 1943 r. zlekceważyła narastający kryzys. Sikorski był wprawdzie gotów udać się do Moskwy, ale tylko pod warunkiem uzyskania poparcia mocarstw zachodnich dla polskiego stanowiska w sprawie przywrócenia przedwojennej granicy wschodniej. Londyn i Waszyngton nie zamierzały go jednak udzielać. Według Sikorskiego, prezydent Roosevelt uważał, iż Stalin będzie zadowolony, jeśli uzyska Estonię, Łotwę, Besarabię. Natomiast Litwa pozostałaby niepodległa, a Wilno i Lwów należałyby do Polski. Generał był gotów porozumieć się na takich warunkach ze Stalinem. Brytyjczycy postanowili jednak sprawdzić te informacje u źródła w Waszyngtonie i dowiedzieli się, że rzekome słowa Roosevelta były polską wersją, której prezydent nie komentował.

Wyobrażenia Sikorskiego o stanowisku amerykańskiego prezydenta były błędne, o czym świadczyły rozmowy szefa brytyjskiej dyplomacji Anthony’ego Edena w Waszyngtonie w drugiej połowie marca 1943 r. Od Roosevelta usłyszał, że „wielkie mocarstwa będą musiały zadecydować, co Polska otrzyma, a on nie zamierza udawać się na konferencję pokojową, aby targować się z Polską i innymi małymi państwami”. Według Edena poglądy amerykańskiego przywódcy w sprawie przyszłości Polski przedstawiały się następująco: „Prezydent uważa, że jeśli Polska wchłonie Prusy Wschodnie i otrzyma kompensatę na Śląsku, to powinna być zadowolona z linii Curzona jako granicy, tym bardziej iż Wschodnia Polska, którą utraci, jest zamieszkana w większości przez Ukraińców”. Dobrze poinformowany o rozmowach Edena był rotmistrz Stefan Zamoyski, zastępca attaché wojskowego ambasady RP w Waszyngtonie. Przekazał on Józefowi Retingerowi, doradcy Sikorskiego, informację, nieco przesadzoną, że Eden porozumiał się z Rooseveltem w sprawie oddania ZSRR polskich Kresów Wschodnich. Jednak generał, jeśli nawet otrzymał to doniesienie, to się nim zbytnio nie przejął.

Dyplomacja brytyjska powiadomiła natomiast Rosjan o poglądach Roosevelta, sprowadzających się do przekonania, że trzy wielkie mocarstwa winny w odpowiednim czasie zadecydować o granicach Polski. Uwagi te mogły tylko dodatkowo umocnić Stalina w przekonaniu, iż nie musi liczyć się ze stanowiskiem Sikorskiego w kwestii granicy. Ale narzucenie rządowi polskiemu przez Wielką Brytanię i USA ustępstw terytorialnych wobec ZSRR było jeszcze odległe. Brytyjczycy widzieli w polskim premierze przyjaznego i rozważnego polityka. Nie chcieli przedwcześnie naciskać w sprawie granicy, obawiając się, że doprowadziliby do jego politycznego upadku. Jednak z treści rozmowy Churchilla z Edwardem Beneszem, emigracyjnym prezydentem Czechosłowacji, na początku kwietnia 1943 r., wynika jednoznacznie, że brytyjski premier popierał koncepcję przesunięcia Polski na zachód. Powiedział on czeskiemu przywódcy, iż opowiada się za odbudową Polski jako kraju jednolitego narodowościowo, który odstąpiłby część ziem wschodnich ZSRR w zamian za Prusy Wschodnie i część Górnego Śląska.

Tymczasem stosunki polsko-radzieckie były już wtedy bliskie zerwania. W Londynie planowano interwencję dyplomatyczną na Kremlu, aby temu zapobiec. Zanim jednak do niej doszło, niemieckie radio powiadomiło 13 kwietnia 1943 r. o odkryciu w lasku katyńskim zwłok tysięcy polskich oficerów, zastrzelonych trzy lata wcześniej przez NKWD na polecenie Stalina. Minister propagandy III Rzeszy Joseph Goebbels podjął w ten sposób próbę rozerwania sojuszu mocarstw zachodnich z komunistycznym ZSRR. Churchill prawie na bieżąco mógł zapoznawać się, dzięki brytyjskim kryptologom, z treścią depesz, wysyłanych z Berlina do niemieckich placówek dyplomatycznych, zawierających instrukcje, jak wykorzystywać sprawę katyńską do łamania jedności alianckiej. Premier Wielkiej Brytanii nie miał wątpliwości co do odpowiedzialności ZSRR za zbrodnię. Radził jednak Sikorskiemu powstrzymać się od otwartego atakowania Moskwy. Stwierdził wręcz: „Są rzeczy, które chociaż prawdziwe, nie nadają się do głoszenia publicznie, bez oglądania się na moment. Jaskrawe ich poruszanie byłoby ciężkim błędem”.

Brytyjski premier, podobnie jak Roosevelt, nie zamierzał narażać sojuszu z Moskwą. Polski apel do Międzynarodowego Czerwonego Krzyża o zbadanie sprawy katyńskiej zbiegł się w czasie z podobnym wnioskiem ze strony niemieckiej, co zirytowało Brytyjczyków i zostało wykorzystane przez Stalina. Eden wymógł wprawdzie na Sikorskim wycofanie wniosku z Genewy, ale nie udało się zapobiec zerwaniu przez Kreml stosunków dyplomatycznych z rządem RP w nocy z 25/26 kwietnia 1943 r. Stalin zignorował apele kierowane do niego w tej sprawie przez Churchilla i Roosevelta; otworzył zarazem drogę do stworzenia w przyszłości zwasalizowanego, komunistycznego rządu polskiego.
 

Śmierć generała 

Brytyjczycy pokładali teraz w generale Sikorskim nadzieję na rozwiązanie kryzysu w stosunkach polsko-radzieckich; uważali go za jedynego polskiego polityka zdolnego do porozumienia się ze Stalinem (dlatego śmierć generała w katastrofie samolotowej w Gibraltarze 4 lipca 1943 r. była poważnym ciosem nie tylko dla Polaków, ale również dla dyplomacji brytyjskiej i osobiście dla Churchilla). Ton listu komunistycznego dyktatora do Churchilla z 6 maja 1943 r. wydawał się potwierdzać to przekonanie o pozycji Sikorskiego. Stalin nie atakował bezpośrednio polskiego premiera, choć określał go mianem człowieka słabego, który ulegał otaczającym go „elementom prohitlerowskim”. Podstawowym warunkiem Moskwy było usunięcie z rządu polskiego ministrów „wrogich ZSRR”. Sikorski nie zamierzał jednak ulegać tej presji. Przed wyjazdem z wizytą do armii polskiej na Bliski Wschód w czerwcu 1943 r. odrzucał także ustępstwa odnośnie do granic. Mówił swoim ministrom, niezgodnie z faktami, że – według Edena – Stalin gotów był zgodzić się „na minimalną, raczej prestiżową zmianę granicy wschodniej RP”.

Polski premier i naczelny wódz zginął w momencie, kiedy jego strategiczna koncepcja, że alianci zachodni będą mieli decydujący wpływ na wyzwolenie Polski, zaczęła stawać pod znakiem zapytania. Bliska fiaska była też próba utworzenia federacji z Czechosłowacją. Niewiele wynikało z polskich działań na rzecz oderwania Węgier, Rumunii oraz Bułgarii od współpracy z III Rzeszą i przyciągnięcia tych państw na stronę aliantów zachodnich. Dzień po katastrofie gibraltarskiej Hitler rozpoczął ofensywę na froncie wschodnim na łuku kurskim, która zakończyła się przegraną Wehrmachtu i przejęciem inicjatywy strategicznej przez Armię Czerwoną.

Śmierć Sikorskiego nie wpłynęła zasadniczo na politykę mocarstw zachodnich wobec Polski w następnych latach. Pozycja generała w Londynie i Waszyngtonie była niewątpliwie silniejsza niż jego następcy na stanowisku premiera Stanisława Mikołajczyka. A przecież nie spowodowała korzystnej dla Polski zmiany polityki Churchilla i Roosevelta.

Propaganda hitlerowska próbowała bezskutecznie wykorzystać katastrofę gibraltarską do wzniecenia wśród Polaków nastrojów nieprzychylnych mocarstwom zachodnim. Na ulicach Generalnego Gubernatorstwa rozklejano niemieckie plakaty o treści: „Sikorski, ostatnia ofiara Katynia! Mord brytyjski dokonany na osobie generała Sikorskiego ugodził znowu w osobistość niewygodną dla żydowsko-bolszewickiej żądzy panowania”.

Przekonanie, że Churchill był odpowiedzialny za śmierć Sikorskiego, żywił Stalin. Z tego powodu ostrzegał przywódcę jugosłowiańskich komunistów Josipa Broz- Titę przed „zdradzieckimi” Brytyjczykami. Swoimi przemyśleniami podzielił się też po wojnie z Władysławem Gomułką. Nie była to jedyna spiskowa teoria, w którą Stalin wierzył. Był on też przeświadczony, że lot Rudolfa Hessa, zastępcy Hitlera, do Szkocji w maju 1941 r. został zaaranżowany przez brytyjski wywiad. Nie omieszkał o tym wspomnieć mocno zdziwionemu Churchillowi w październiku 1944 r.

Czy Stalin mógł stać za śmiercią Sikorskiego? Wczesnym latem 1943 r. Moskwa wiedziała, że w konfrontacji polsko-radzieckiej na tle sprawy katyńskiej mocarstwa zachodnie nie opowiedziały się po stronie rządu RP. Dyktator posiadał także informacje ze źródeł dyplomatycznych i wywiadowczych, że Amerykanie i Brytyjczycy byli coraz bardziej skłonni przesunąć terytorium Polski na zachód oraz nie zamierzali popierać nienaruszalności jej granicy wschodniej. Usunięcie Sikorskiego nie powodowało zniknięcia rządu RP w Londynie wraz z podległymi mu siłami zbrojnymi i państwem podziemnym w okupowanym kraju. A rząd ten był w następnych latach przeszkodą w ustanawianiu w Polsce komunistycznej dyktatury. W jakim celu Moskwa miałaby ryzykować sojusz z Zachodem dla odsunięcia w drodze zamachu polskiego premiera, którego pozycja międzynarodowa była coraz słabsza – pozostanie tajemnicą autorów szukających najbardziej fantastycznych wyjaśnień przyczyn śmierci generała Sikorskiego.

Autor jest profesorem Uniwersytetu Gdańskiego w Zakładzie Historii Najnowszej i Myśli Politycznej XIX i XX w. Instytutu Politologii w UG.
 

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Rynek

Jak portier związkowiec paraliżuje całą uczelnię. 80 mln na podwyżki wciąż leży na koncie

Pracownicy Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego od początku roku czekają na wypłatę podwyżek. Blokuje je Prawda, maleńki związek zawodowy założony przez portiera.

Marcin Piątek
20.11.2024
Reklama